Związkowcy w miejskim tramwaju chcieli zaprotestować przeciwko podwyżkom cen biletów. Postanowili więc wynająć elektryczny wagon od spółki Tramwaje Warszawskie. Ta jednak odmówiła. - To granda - komentują związkowcy.
- Ta firma powinna zarabiać pieniądze, tymczasem nimi gardzi – grzmi Patryk Kosela, rzecznik prasowy Komisji Krajowej Wolnych Związków Zawodowych "Sierpień '80".
By chronić wizerunek?
- Chcieliśmy skorzystać z oferty, wynająć tramwaj na dwie godziny i przemierzając wytyczoną trasę w ten sposób zaprotestować przeciwko drakońskiej podwyżce cen biletów na komunikację miejską - tłumaczy Kosela, który oburzony jest tym, że miejska spółka nie chciała zarobić na związkowcach. Twierdzi też, że stało się tak, by chronić wizerunek prezydent Hanny Gronkiewicz – Waltz.
- Tramwaj głównie służy do podróżowania, a nie protestowania. Byłoby dziwne, gdyby identyfikowano nas ze stroną protestującą. Ten protest w miejskim tramwaju to by była niezręczność - mówi Michał Powałka z Tramwajów Warszawskich i zaznacza, że ta odmowa nie ma nic wspólnego z tym, że protestować chcieli związkowcy.
Protestu nie odwołują
Niezręczność sytuacji zaś miałaby polegać na tym, że Tramwaje Warszawskie są spółką miasta, a protest wymierzony jest w podwyżkę cen biletów- również tramwajowych.
Mimo, że związkowcom nie udało się wynająć tramwaju, WZZ "Sierpień '80" nie odwołuje piątkowego protestu. Odbędzie się on o 14:00 na przystanku tramwajowym "Plac Narutowicza 01". Związkowcy będą rozdawać uloteki oraz świąteczne kartki pocztowe zaadresowane do prezydent stolicy z ironicznym podziękowaniem za podwyżkę cen biletów.
lata//ec
Źródło zdjęcia głównego: Tramwaje Warszawskie