Do budynku PKW wtargnęli protestujący, żądający natychmiastowej dymisji komisji i unieważnienia wyborów. - W związku z wtargnięciem dużej grupy osób przerwaliśmy pracę - informują przedstawiciele PKW. Powód? "Stworzenie zagrożenia dla pracy komisji, pracowników KBW i dokumentacji wyborczej".
Państwowa Komisja Wyborcza przerwała pracę w związku z wtargnięciem w czwartek wieczorem do siedziby Komisji dużej grupy osób.
"Przerwaliśmy pracę"
"W związku z wtargnięciem dużej grupy osób do pomieszczeń Kancelarii Prezydenta RP, zajmowanych na potrzeby Państwowej Komisji Wyborczej, związane z ustaleniem wyników wyborów, stwarzającym zagrożenie dla bezpieczeństwa pracy członków PKW, pracowników KBW i dokumentacji wyborczej, Państwowa Komisja Wyborcza, postanawia przerwać pracę do czasu usunięcia tego zagrożenia" - głosi uchwała Komisji w tej sprawie.
Zanim PKW przerwała pracę, zapraszała jednak protestujących, którzy wdarli się do budynku, na rozmowę. Rozmowa ta jednak - według biura - powinna odbyć się w innym pomieszczeniu niż sala konferencyjna. Protestujący utrzymują jednak, że mogą rozmawiać tylko w obecności mediów.
Demonstrujący zarzucają nieprawidłowości przy niedzielnych wyborach samorządowych i domagają się dymisji członków PKW. - Z powodu gigantycznych fałszerstw - informowała należąca do grupy protestujących Ewa Stankiewicz.
Wcześniej, zanim wdarła się z innymi do środka, protestowała przed budynkiem z setkami innych osób na oficjalnej demonstracji - między innymi z Januszem Korwin-Mikkem, Przemysławem Wiplerem, Robertem Winnickim, Krzysztofem Bosakiem i Grzegorzem Braunem.
- Członkowie PKW powinni wyjść z budynku komisji i nigdy tu nie wracać, jeśli mają poczucie przyzwoitości - mówił Braun.
"Stop manipulacjom wyborczym"
Wieczorem przed siedzibą PKW zorganizowano protest pod hasłem "Stop manipulacjom wyborczym" z udziałem m.in działaczy Ruchu Narodowego, Kongresu Nowej Prawicy i stowarzyszenia Solidarni 2010. Z transparentami "Antypolski rechot PO" czy "Nic się nie stało - Donald Tusk" pod kompleks sejmowych budynków (gdzie mieszczą się Państwowa Komisja Wyborcza i kancelaria prezydenta) przyszło kilkaset osób.
Protestujący do budynku PKW wdarli się po oficjalnym zakończeniu manifestacji.
Wdarli się do środka
Po pewnym czasie część przebywających w sali konferencyjnej PKW protestujących podeszła do zamkniętych drzwi wejściowych budynku, by je otworzyć i wpuścić do środka innych protestujących. Po zdemontowaniu drzwi do środka weszło kilkanaście kolejnych osób.Następnie przed drzwiami stanęli policjanci, którzy nie wpuszczają nikogo do środka.
Do protestu przyłączyli się m.in. Robert Winnicki - jeden z liderów Ruchu Narodowego i poseł, polityk KNP Przemysław Wipler, który oświadczył, że protest będzie prowadzony do skutku, czyli do momentu spełnienia żądań protestujących. Wcześniej w czwartek Wipler odebrał protokoły z posiedzeń PKW od początku 2014 roku. Poseł zwrócił się o nie, bo chce się dowiedzieć, jak przygotowywane były tegoroczne wybory. Zapowiedział, że będzie "analizował w oparciu o te dokumenty, czy nie miało miejsce przestępstwo niedopełnienia obowiązków przez członków Państwowej Komisji Wyborczej". Zaznaczył, że informacje na ten temat zamieści w internecie.
Do protestu przyłączyli się m.in. Robert Winnicki - jeden z liderów Ruchu Narodowego i poseł, polityk KNP Przemysław Wipler, który oświadczył, że protest będzie prowadzony do skutku, czyli do momentu spełnienia żądań protestujących. Wcześniej w czwartek Wipler odebrał protokoły z posiedzeń PKW od początku 2014 roku. Poseł zwrócił się o nie, bo chce się dowiedzieć, jak przygotowywane były tegoroczne wybory. Zapowiedział, że będzie "analizował w oparciu o te dokumenty, czy nie miało miejsce przestępstwo niedopełnienia obowiązków przez członków Państwowej Komisji Wyborczej". Zaznaczył, że informacje na ten temat zamieści w internecie.
Protest skomentowali przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości. W oficjalnym oświadczeniu napisali, że ich partia "zdecydowanie negatywnie ocenia wydarzenia pod siedzibą PKW. Wtargnięcie do instytucji państwa i jej okupacja nie są rozwiązaniem problemu i mogą tylko pogłębić chaos, który jest związany z przedłużającym się procesem podania wyników wyborów samorządowych".
Jak dodał rzecznik partii Marcin Mastalerek, "nawet dobre intencje i słuszne obywatelskie niezadowolenie nie mogą być powodem tego rodzaju działań, które obserwujemy dziś w siedzibie PKW. Niepokój obywateli, w sytuacji kiedy w uzasadniony sposób została podważona wiarygodność procesu wyborczego powinien być wyrażany w ramach przedsięwzięć, które przewiduje system demokratyczny".
bieru//rzw/kwoj/tr / Źródło: tvn24
Zdjęcie główne PAP