W świątyni przy ulicy Tykocińskiej, w którym w piątek przed południem wybuchł pożar, trwał remont. Modernizowany był m.in. dach. Możliwe, że to właśnie tam doszło do zaprószenia ognia.
Według świadków akcji gaśniczej, do zaprószenia ognia mogło dojść właśnie w czasie prac przy remoncie dachu. Ten był drewniany, jedynie kryty blachą.
Robotnicy, którzy w chwili wybuchu pożaru znajdowali się na terenie kościoła przebywają obecnie na komisariacie. Wszyscy byli trzeźwi.
Wiadomo, że drewniana konstrukcja dachu spłonęła. To, co się nie spaliło, i tak trzeba będzie rozebrać, by dogasić zgliszcza.
Kościół czeka więc kolejny remont. Na szczęście strażakom udało się uratować sklepienie i wnętrza kościoła nie są zagrożone.
Straż pożarna nie ocenia jeszcze strat. Nie informuje też na temat przyczyn pożaru. - Będzie to wyjaśniać policja - mówią strażacy.
To nie pierwszy dach
To nie pierwszy stołeczny kościół, który ucierpiał w ostatnich latach w wyniku po żaru. We wrześniu 2006 roku spłonęło ok. 150 metrów kw. dachu kościoła św. Tomasza. Ogień zaprószyli pracujący na nim robotnicy.