Chodzi o XIX-wieczne zbiorniki gazu przy ul. Prądzyńskiego. Właścicielem obiektu i użytkownikiem wieczystym gruntu, na którym stoi jest biznesmen Marcin Biernacki. W styczniu władze dzielnicy Wola wniosły o zerwanie porozumienia i w końcu doczekały się oficjalnej odpowiedzi.
"Żądanie rozwiązania umowy użytkowania wieczystego jest bezpodstawne, a uzasadnienie dzielnicy nie znajduje potwierdzenia w prawdziwym przebiegu okoliczności" – informuje w komunikacie rodzina Biernackich.
"Miasto wydłuża postępowania"
Dalej przekonują, że mają konkretne plany na zagospodarowanie tzw. "wolskiego koloseum" i od lat prowadzą postępowania zmierzające do załatwienia formalności. Dodają też, że w trakcie tych działań "napotykali na szereg torpedujących działań ze strony urzędu miasta".
Co więcej, ich to miasto systematycznie prowadzi do patowych sytuacji, które wszystkie postępowania niepotrzebnie wydłużają.
"Zarząd dzielnicy celowo pomija fakty i zdarzenia, aby użytkowników wieczystych postawić w negatywnym świetle, nie ujawniając naszej rzeczywistej aktywności i zamierzeń oraz tuszując jednocześnie nieprawidłowe i nieterminowe postępowanie organów miasta w sprawach dotyczących nieruchomości" – czytamy w liście skierowanym do władz Woli.
Chcą zbudować Centrum Techniki
Jakie są te zamierzenia? Inwestor podtrzymuje, że chce tam urządzić Metamuzeum – Centrum Techniki. "To przedsięwzięcie o charakterze popularnonaukowym i edukacyjnym. Ideą Centrum jest udostępnienie szerokiej publiczności, szczególnie uczniom i młodzieży szkolnej, pomieszczeń zawierających liczne stanowiska doświadczalne, pozwalające na samodzielne eksperymenty fizyczne" – wyjaśniają Biernaccy.
Na centrum mają się składać dwie części. W pierwszej zaplanowano przestrzeń na warsztaty i zajęcia praktyczne. Ma ona wykorzystywać najnowsze technologie i – jak czytamy w oświadczeniu – pozwolić osobom szczególnie zainteresowanym techniką na wykonywanie własnych konstrukcji i wynalazków. Oprócz praktycznych stanowisk, biznesmen planuje organizacje wystaw.
Centrum Techniki ma działać podobnie do innej instytucji prowadzonej przez Biernackich, czyli Interaktywnego Muzeum Motoryzacji w Paczkowie, w wojewódzkie opolskim. "Muzeum w Paczkowie powstało przy życzliwej akceptacji władz lokalnych, które nie stawiały zbędnych przeszkód naszemu projektowi" – przyznają nie bez złośliwości właściciele gazowni. I dodają, że w przypadku władz stolicy tejże życzliwości zabrakło.
"Od lat mamy poczucie, że nasze plany i zamierzenia są torpedowane, a działania utrudniane na każdym kroku. (…) Posądzono nas o złą wolę i zbudowano mur nieufności blokujący harmonijną współpracę" – żalą się.
"Zerwane negocjacje"
Jak władze miasta miałyby blokować plany biznesmenów? W liście do urzędu podano kilka przykładów, m.in. blokowanie odpowiedniego podziału geodezyjnego działki, które miałoby być konieczne do przeprowadzenia zamierzonej inwestycji.
Biernacki przypomina też negocjacje, których celem było stworzenie w budynku wielkiej multimedialnej panoramy Powstania Warszawskiego. Optować za nią miał reżyser Andrzej Wajda. Negocjacje – jak piszą właściciele – były na bardzo zaawansowanym etapie, lecz "decyzją władz publicznych zostały przerwane".
Biznesmeni skarżą się też, że poszczególne jednostki organizacyjne warszawskiego ratusza wysyłają do nich sprzeczne komunikaty. "W naszej ocenie urząd m.st. Warszawa nie ma spójnego stanowiska w tej sprawie, a wysłane do nas stanowisko zastępców burmistrza nie uwzględnia stanu, na jakim znajdują się będące w toku postępowania administracyjne" – punktują i przypominają toczące się właśnie postępowania o uzyskanie pozwolenia na budowę.
"Wbrew twierdzeniom, przeprowadziliśmy na nasz koszt renowację i prace konserwatorskie mniejszej rotundy" – stwierdzają i dodają o regularnie ponoszonych kosztach: za użytkowanie wieczyste, porządkowanie terenu czy ochronę.
"Wszystkie te koszty ponoszone są z nadzieją, że urząd m.st. Warszawy umożliwi nam urządzenie Metamuzeum – Centrum Techniki, o co apelujemy" – piszą.
Zaniedbane i opuszczone
Dlaczego dzielnica chciała rozwiązać umowę z właścicielem? Władze Woli wielokrotnie przypominały, że porozumienie nakłada na biznesmena "obowiązek utrzymania terenu w należytym porządku" i jego modernizacji. Tymczasem wolskie rotundy – zamiast stanowić jedną z głównych atrakcji dzielnicy – stoją zaniedbane i opuszczone.
Brak koniecznych prac rewitalizacyjnych potwierdziła też kontrola przeprowadzona przez dzielnicę z udziałem stołecznego konserwatora zabytków. CZYTAJ WIĘCEJ O ZARZUTACH
Stanowisko Biernackich nie pozostawia wątpliwości – nie zamierzają odstępować umowy dobrowolnie. Władze Woli informowały w styczniu, że w takim wypadku sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Zdaniem właścicieli, takie rozwiązanie nie przyniesie nic dobrego. "Przyniesie krótkotrwały poklask części opinii publicznej, ale nie rozwiąże istoty sprawy" – ostrzegają.
Wyjątkowy zabytek
Wolska gazownia to unikatowy zabytek z XIX wieku. Początkowo należała do miasta, w prywatne ręce została przekazana w 1991 roku, kiedy prezydentem miasta był Stanisław Wyganowski. Przejęła ją wówczas fundacja "Wystawa Warszawa Walczy 1939-1945".
Organizacja deklarowała, że powstanie tam wystawa prezentująca losy stolicy Polski w czasach II wojny światowej. Potem pojawiła się koncepcja zlokalizowania tam Muzeum Powstania Warszawskiego.
Jednak po pięciu latach fundacja odsprzedała prawo do użytkowania gruntów deweloperowi Marcinowi Biernackiemu. Prywatny inwestor deklarował chęć zagospodarowania budowli, ale plany pozostały do tej pory jedynie na papierze.
Zobacz wizualizacje inwestora:
Wizualizacje wolskich gazowni
Tak wygląda "wolskie Koloseum"
kw/b