- Ręce zniknęły z obu nisz. W ścianie zostały tylko elementy ich mocowania – poinformował po godz. 11 Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl.
Drogowcy: To nie my
To kolejny zwrot akcji w sprawie rzeźby Tomasza Górnickiego, która pojawiła się miesiąc temu. W poniedziałek Zarząd Dróg Miejskich zapowiadał, że ręce są nielegalne i zostaną usunięte w czasie nocnego mycia. Dzień później rzecznik ratusza zapowiedział, że rzeźba to bardzo ciekawy projekt i pozostanie na swoim miejscu.
Dlaczego w środę już jej nie było?
- Zapewniam, że ZDM jej nie usunął. Wola i decyzja ratusza była taka, że rzeźba zostaje. Uszanowaliśmy to – zapewnia Karolina Gałecka, rzeczniczka ZDM.
– Nasi pracownicy byli uprzedzeni, że nie można usuwać rąk. Gdy rano skończyli pracę, trzy dłonie były na swoim miejscu, a czwarta, która odpadła a już wcześniej, została oparta o ścianę – przekonuje Gałecka.
Autor: Wielka szkoda
O zniknięciu rzeźby jej autor dowiedział się od nas.
– Już ich nie ma, naprawdę? – nie ukrywa zaskoczenia Tomasz Górnicki. - Wielka szkoda. Wybierałem się dziś do tunelu, aby zainstalować tę rękę, która odpadła. Żałuję, że dzieje się to w momencie, kiedy udało się zdobyć poparcie urzędników dla tej instalacji – mówi.
Artysta nie wie, kto mógł ukraść ręce.
– Raczej nie była to osoba trudniąca się zbieraniem złomu, bo rzeźba była z żywicy, nie da się jej sprzedać w skupie. Może więc jakiś fanatyk sztuki współczesnej? – żartuje Górnicki. – Decydując się na działanie w przestrzeni publicznej trzeba liczyć się takim finałem – dodaje.
Autor nie wyklucza, że odtworzy rzeźbę, może we współpracy z ratuszem.
– Muszę się nad tym jeszcze zastanowić - podsumowuje.
Koszt jej wykonania szacuje na ok. tysiąc złotych.
Tak wyglądała instalacja:
Ręce w tunelu Trasy W-Z
Ręce w tunelu Trasy W-Z
b/mz
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak, tvnwarszawa.pl