Jak poinformowali w poniedziałek na wspólnej konferencji prasowej radni sejmiku z SLD i PiS, dotychczas do marszałka województwa skierowali kilka interpelacji z pytaniami o flotę samochodową, jaką dysponuje samorząd. Pierwsza z nich wpłynęła do Urzędu Marszałkowskiego na początku listopada.
Radni chcieli wiedzieć m.in. ile samochodów służbowych ma Urząd Marszałkowski oraz jednostki i spółki podległe wojewódzkiemu samorządowi. Pytania o tabor samochodowy argumentowali troską o "fatalną sytuację finansową województwa". Radnych interesowały: liczba samochodów, ich roczniki, przebiegi, daty i koszty zakupu oraz marki.
"Przekraczanie granic absurdu"
- Pan marszałek dwukrotnie odmówił udzielenia odpowiedzi na moje interpelacje tłumacząc się, że to nie jest istotny problem z punktu widzenia województwa, a na sesji dodał, że nie jest w stanie udzielić takiej informacji, bo nie wie co z tą informacją publicznie zrobimy - powiedział przewodniczący klubu radnych SLD w mazowieckim sejmiku Grzegorz Pietruczuk.
Rzecznik prasowy województwa Marta Milewska tłumaczyła w rozmowie z PAP, że - zgodnie ze statutem województwa - interpelacje mogą dotyczyć jedynie spraw "o zasadniczym znaczeniu". Według niej pismo Pietruczuka nie spełniało tego kryterium, a pytania radnego dotyczące floty samochodowej nazwała "przekraczaniem granic absurdu".
- Mazowiecki samorząd nadzoruje działalność ponad 100 jednostek, w tym m.in. pogotowie, ok. 30 szpitali, urzędy, instytucje kultury, również Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego. Czy samochody, którymi dysponują te jednostki radny Pietruczuk również uznałby za "flotę w dyspozycji Urzędu Marszałkowskiego"? Stoimy na stanowisku, że nie każdego przejawu działalności urzędu mogą dotyczyć interpelacje radnych" - powiedziała Milewska.
Według radnych brak merytorycznej odpowiedzi ze strony urzędu może jednak naruszać konstytucję oraz ustawę o dostępie o informacji publicznej.
"Sytuacja skandaliczna"
- Uważamy, że pan marszałek łamie 61 art. konstytucji, który gwarantuje nam dostęp do informacji publicznej; mamy prawo posiadać taką informację nie tylko jako radni, ale i jako obywatele. Pan marszałek z pełną premedytacją tej informacji nam nie udziela, prowadząc kampanię wyborczą w terenie, będąc kandydatem do Europarlamentu - powiedział Pietruczuk.
Przewodniczący klubu radnych PiS w sejmiku Witold Kołodziejski zapowiedział, że radni z jego ugrupowania oraz rajcy z SLD złożą kolejnych 20 interpelacji z identycznym zapytaniem ws. floty samochodowej Urzędu Marszałkowskiego.
- Jeżeli pan marszałek uzna, że te 20 interpelacji również nie zasługuje na jego uwagę, wtedy będziemy podejmować inne kroki. To jest sytuacja skandaliczna, że to urząd, który ma być nadzorowany decyduje w jakich kwestiach i na jakich polach ma być nadzorowany, i co jest istotne, a co nie jest istotne z punktu widzenia województwa - powiedział Kołodziejski
- Od 4 miesięcy trwa walka o dostęp do tej informacji. Jeżeli się nie uda w ten sposób, to pójdziemy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego; i o to panu marszałkowi chodzi, bo on wie, że odpowiedź przyjdzie za dwa lata - dodał Pietruczuk.
PAP/lata