- Lekarze do chwili porodu nie wiedzieli, czy zrośnięte bliźnięta będą miały jakieś wspólne narządy - mówiła we "Wstajesz i wiesz" dr Dorota Bomba-Opoń, ginekolog, która asystowała przy porodzie syjamskich bliźniąt, które przyszły na świat w czwartek w Warszawie. Jak mówiła, było to duże wyzwanie dla lekarzy.
Ginekolog dr Dorota Bomba-Opoń, wyjaśniła, że mama chłopców trafiła pod opiekę lekarzy z Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dopiero w drugiej połowie ciąży.
Lekarzom trudno było zdiagnozować wadę u dzieci, które były w dwóch workach owodniowych. Jak mówiła ginekolog, przypadek chłopców był bardzo rzadki, bo dwa worki owodniowe najczęściej wykluczają możliwość zrośnięcia. Na świecie opisano ok. 10 takich przypadków. - Większość to były dzieci, które nie urodziły się żywe - powiedziała.
"Duże wyzwanie"
Ginekolog podkreśliła, że cesarskie cięcie było dużym wyzwaniem dla lekarzy. - To było bardzo trudne, bo te dzieci trzeba było jednocześnie wydobyć w worku owodniowym - wyjaśniła.
Lekarze do chwili porodu nie byli pewni, czy zrośnięte bliźnięta będą miały jakieś wspólne narządy, czy jedynie okażą się być połączone. Wcześniej, mimo badań, nie można było tego jednoznacznie stwierdzić. Lekarze wiedzieli jedynie, że dzieci mają wadę powłok i że ich jelita są na zewnątrz. Poród przebiegł jednak bez zakłóceń.
Dzieci zostały rozdzielone tego samego dnia, którego przyszły na świat. Zabieg trwał kilka godzin. W skład zespołu operującego wchodziło ośmiu chirurgów. Operacja zakończyła się pomyślnie, a maluchy czują się dobrze.
"Podkreślała, że w nas wierzy"
Dr Dorota Bomba-Opoń przyznała, ze gratulacje należą się mamie chłopców za jej wiarę i wytrwałość.
- To jest wspaniała kobieta. Jestem wdzięczna za jej pozytywne nastawienie. Często spotykamy się z niewiarą w nasze możliwości. Często pacjentki szukają pomocy na całym świecie nie zdając sobie sprawy, że czasami nawet lepszą mogą uzyskać w Polsce - mówiła i dodała, że matka chłopców nie miała takich wątpliwości. - Ona zawsze podkreślała, że w nas wierzy, ufa i zdaje sobie sprawę z problemów, jakie mogą istnieć, ale bardzo nas wspierała - zaznaczyła.
db/kka