Policjant: po co ten pośpiech? Kierowca: żeby zrobić zakupy

Policja na Powstańców Śląskich / TVN Warszawa
Policja na Powstańców Śląskich / TVN Warszawa
Źródło: | f1.pl, f1-live.pl, tvn24.pl
Główna arteria Bemowa to dla pieszych jedna z bardziej niebezpiecznych ulic w Warszawie. Pod niezbyt wyszukanym kryptonimem "Powstańców Śląskich" odbyła się tam akcja stołecznej drogówki.

Głównym celem mundurowych byli ci, którzy łamią przepisy, narażając przy tym pieszych na ryzyko potrącenia. Szybko okazało się, że policyjne statystyki nie kłamią - na ulicy Powstańców Śląskich rzeczywiście często zapomina się o przepisach ruchu drogowego.

Niebezpieczna arteria

Tylko w ciągu kilku ostatnich miesięcy na ul. Powstańców Śląskich doszło do 20 wypadków. Rannych było 21 osób. Jedna zginęła.

Drogówka postanowiła dać kierowcom sygnał do zmiany niebezpiecznych nawyków, które dają tu o sobie znać. Kilkanaście godzin kontroli, sprawdzanie trzeźwości, wyłapywanie nawet tych, którzy nieznacznie przekraczali prędkość. Do tego mandaty za wyprzedzanie na pasach i wielka prośba o ograniczenie pośpiechu.

Groźne różnice zdań

- Żebym mogła zrobić świąteczne zakupy - tłumaczyła policjantom jedna z ukaranych. - A teraz może zabraknąć pieniążków - podsumował jeden z mundurowych.

Nie zabrakło też prawdziwych ryzykantów. Jeden z nich pędził ulicą rozdzielającą osiedla mieszkaniowe ponad 100 km/h. Powód? Kłótnia w samochodzie. - Mieliśmy różnicę zdań na temat świąt. Dla mojego męża to straszny stres - tłumaczyła jego pasażerka.

Niektórzy kierowcy reagowali złością. Byli jednak i tacy, którzy wyrażali skruchę. - Prawo jest prawo i tak trzeba - przyznał jeden z ukaranych.

Leszek Dawidowiczroody/ec

Czytaj także: