Podpalacz aut skazany na 5 lat więzienia

Na 5 lat więzienia, ponad 200 tys. zł nawiązki oraz zapłatę niemal 46 tys. zł kosztów sądowych skazał w środę sąd syna znanego adwokata 25-letniego Jacka T. za podpalenie 10 aut m.in. w centrum Warszawy. Wyrok nie jest prawomocny.

W toczącym się od stycznia 2013 r. procesie Jacek T. był oskarżony o podpalenie 10 aut - w styczniu 2012 r. w Ursusie oraz w lutym 2012 r. w centrum Warszawy, m.in. na ul. Oleandrów – oraz drzwi do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie w marcu 2011 r. Tylko do tego ostatniego czynu się przyznał.

"Kara w systemie terapeutycznym"

Sąd uznał T. za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów i wymierzył mu łączną karę pięciu lat więzienia.

Nakazał jednocześnie, by kara była odbywana "w systemie terapeutycznym".

- Kara w takim systemie odbywa się oczywiście w zakładzie karnym. Polega ona na intensywnym udziale psychologów, pedagogów i lekarzy. Wykonując karę w systemie terapeutycznym, uwzględnia się potrzebę zapobiegania powiększania się patologicznych cech osobowości skazanego - wyjaśnia w rozmowie z tvnwarszawa.pl Agnieszka Domańska z sądu rejonowego dla Mokotowa i dodaje, że system ten dokładnie precyzują 96. i 97. artykuły wykonawczego kodeksu karnego.

Ponadto sąd orzekł ok. 206 tys. zł nawiązki dla pokrzywdzonych i zasądził od oskarżonego niemal 46 tys. zł kosztów sądowych.

"Wysoki stopień społecznej szkodliwości czynów"

Prokuratura żądała dla Jacka T. sześciu lat więzienia.

Obrona chciała uniewinnienia, tylko w sprawie podpalenia drzwi do prokuratury wnosiła o najniższą możliwą karę w zawieszeniu.

- Wina oskarżonego nie budzi wątpliwości – powiedział w ustnym uzasadnieniu sędzia Piotr Ermich. Przypomniał opinie biegłych, zgodnie z którą oskarżony w chwili czynów był poczytalny, a jego zachowanie nie wynika z piromanii. Podkreślił też wysoki stopień społecznej szkodliwości czynów oraz ich powtarzalność. - To wyróżnia tę sprawę– powiedział sędzia.

Argumentował też, że sprawy zaszły za daleko i trzeba zabezpieczyć społeczeństwo przed Jackiem T. Podkreślił, że oskarżony dokonywał podpaleń pod wpływem alkoholu. Stąd kara więzienia w systemie terapeutycznym.

"Wyraz twarzy sędziego" nie podobał się obronie

Ustne uzasadnienie wyroku zostało w pewnym momencie przerwane przez głośne komentarze obrony, w tym ojca oskarżonego, znanego warszawskiego adwokata, który powiedział m.in., że nie podoba mu się "wyraz twarzy sędziego".

Sam oskarżony wysłuchał wyroku spokojnie.

Po zakończeniu rozprawy rodzina nie chciała rozmawiać z mediami.

Kilkadziesiąt podpaleń

Jacek T. począwszy od 2011 r. był kilkakrotnie zatrzymywany, a następnie oskarżony o serie podpaleń aut w różnych częściach Warszawy. Trafiał też do aresztu. W kwietniu 2011 r. miał podpalić w sumie 9 aut po pucharowym meczu Legii Warszawa z Lechią Gdańsk.

Głośno o nim zrobiło się w 2012 r., gdy został zatrzymany w związku z podpaleniem 10 aut zaparkowanych w Śródmieściu m.in. w okolicach placu Zbawiciela, na ulicach Oleandrów i Nowowiejskiej. W związku z tą ostatnią serią podpaleń prokuratura postawiła T. zarzut usiłowania sprowadzenia zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach.

Po raz ostatni policjanci zatrzymali Jacka T. w grudniu 2013 r., tuż po tym jak podpalił auto na Gocławiu. Według śledczych T. ma na swoim koncie podpalenia kilkudziesięciu samochodów na terenie całej Warszawy.

Auta płonęły przy ul. Oleandrów:

Przy Oleandrów znów spłonęły samochody

Kolejne pożary na Oleandrów

Mieszkańcy komentują podpalenia

PAP/b/lata

Czytaj także: