Pijani policjanci będą wyrzuceni? "Nie wiem, czy trzeba traktować ich w tak drastyczny sposób"

Rzecznik policji o sprawie naczelników
Źródło: TVN24
Policjanci, którzy byli pijani w czasie wizyty Baracka Obamy zostali odwołani. - Jeśli ktoś nie potrafi się zachować, odpowiednio postępować, w trakcie służby, to cóż, czeka go postępowanie dyscyplinarne, czasami wyrzucenie ze służby. Czy w tym przypadku? Nie wiem czy trzeba byłoby w aż tak drastyczny sposób traktować tych policjantów - mówił na antenie TVN24 rzecznik policji Mariusz Sokołowski.

Trzech naczelników stołecznej policji zostało odwołanych za nadużywanie alkoholu podczas wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy - poinformowała w środę Komenda Główna Policji.

Jednak dziś rzecznik KGP Mariusz Sokołowski mówi, że nie zostali jeszcze wydaleni ze służby. - Komendant główny czeka na wyjaśnienia, czeka na efekt postępowania dyscyplinarnego, które jest prowadzone w Komendzie Stołecznej Policji - przekazał na antenie TVN24. - Jeśli ktoś nie potrafi się zachować, odpowiednio postępować w trakcie służby to cóż, czeka go postępowanie dyscyplinarne, czasami wyrzucenie ze służby. Czy w tym przypadku? Nie wiem czy trzeba byłoby w aż tak drastyczny sposób traktować tych policjantów - dodał później.

"Ludzie, którzy ponad 20 lat służyli w policji"

Sokołowski powiedział, że policjanci, którzy spożywali alkohol, nie znajdowali się w centrum dowodzenia. - Są to doświadczeni oficerowie - to jest przerażające. Wytłumaczenia oczywiście nie ma - powiedział.

I kontynuował: - W trakcie przebywania na terenie jednostki był spożywany alkohol. (...) Byli to ludzie, którzy ponad 20 lat służą w policji, mają na swoim koncie mnóstwo fajnych, ciekawych spraw, realizacji - rozbicie Pruszkowa, Wołomina. Mówiono wczoraj, że jeden z nich był w Magdalence - nie był tam przypadkowo. To wszystko jest praca tych policjantów i nagle wpadka, wpadka bardzo głupia w trakcie tej operacji.

Jak zaznaczył Sokołowski, jeden z funkcjonariuszy "pełnił dosyć odpowiedzialną funkcję".

- Był w tej grupie, która miała dokonywać rozpoznania. To jest taka funkcja, która powinna pozwolić mu na to - nawet będąc po służbie - być w pełni dyspozycyjnym dla swojego szefa. Niestety tak się nie stało. Bardzo szybko został wymieniony.

"Incydent, który kładzie się cieniem na wszystko"

Sokołowski podkreślał, że operacja związana z zabezpieczeniem wizyty prezydenta USA Baracka Obamy była operacją, która się policji udała. - To jest kilka tysięcy policjantów, którzy pracowali sumiennie. Wiem, że dzisiaj mówi się tylko praktycznie o tych trzech policjantach, a zapomina się o tych, którzy stali dzień i noc przy trasach, którzy wytężali wzrok patrząc, czy komuś coś nie grozi - wyliczał.

Zaznaczył też, że praca wszystkich policjantów została pozytywnie oceniona. - Niestety to incydent, który kładzie się cieniem na to wszystko - podsumował.

CZYTAJ TEŻ NA TVN24.PL

Rzecznik stołecznej komendy o nietrzeźwych funkcjonariuszach

nsz/kka

Czytaj także: