Jak powiedział PAP Rafał Marczak z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, informację o śmierci 17- latka policjanci otrzymali w nocy ze środy na czwartek. Starszy z mężczyzn zmarł w środę wieczorem.
20 minut pod wodą
Świadkowie, którzy około godziny 15. wezwali straż pożarną, widzieli dwóch mężczyzn chodzących po lodzie na jednym z jeziorek w parku Moczydło. W pewnym momencie obaj zniknęli.
Na miejscu pojawiła się straż pożarna. Zlokalizowano przerębel. - Płetwonurek zszedł pod lód i wyciągnął dwie osoby. Jedna była pod wodą około 20 minut. Drugą osobę wyłowiono 8 minut po pierwszej. Obie nie miały oznak życia - relacjonował Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl.
- Reanimacja trwała bardzo długo. W końcu obu mężczyzn odwieziono do szpitali - dodał.
Chodziło o zakład?
Po godzinie 17.00 w środę Agnieszka Hamelusz ze stołecznej policji podała prawdopodobny przebieg wydarzeń.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że dwóch mężczyzn w wieku 17 i 20 lat (wcześniej pojawiały się różne wersje wieku poszkodowanych), którzy przebywali w większej grupie, założyło się, który pierwszy dobiegnie do leżącego na lodzie kamienia – mówiła oficer prasowy. – Kamień leżał ok. 10 metrów od brzegu. Lód załamał się po ok. 5 metrach – dodała Hamelusz.
Przyszła odwilż i lód nie jest już bezpieczny – ostrzega TVN Meteo.
Dwóch mężczyzn wpadło pod lód
Wpadli pod lód na Moczydle. "Założyli się o litr wódki"
wp/roody//ec
Akcja straży w parku Moczydło