Strajkujące w CZD pielęgniarki złożyły w poniedziałek dyrekcji nowe propozycje dotyczące wzrostu ich zarobków. Według Ministerstwa Zdrowia nowe żądania są wyższe, niż kwoty wynegocjowane do tej pory. Dyrekcja Centrum zdecydowała o zamknięciu czterech oddziałów szpitala.
"Porozumienie jest o włos"
- Myślimy przede wszystkim o najbardziej chorych dzieciach i ich rodzicach, którzy niepokoją się o ich los. Robimy wszystko, by bezpieczeństwo tych dzieci było zagwarantowane - podkreślił minister. Dodał, że dramatyczna decyzja o zawieszeniu pracy czterech oddziałów jest najlepsza dla pacjentów i dalszego funkcjonowania szpitala. Wyjaśnił, że chodzi o to, by wzmocnić obsadę na oddziałach, na których są pacjenci.
- W każdej chwili (decyzja o zamknięciu oddziałów - red.) może być cofnięta, bo porozumienie jest o włos, jeśli ta druga strona będzie chciała się porozumieć - dodał minister. Podkreślił, że decyzja o funkcjonowaniu CZD leży w rękach pielęgniarek. - Mam nadzieję, że to porozumienie będzie - powiedział.
Radziwiłł przypomniał, że sytuacja finansowa CZD jest bardzo zła. Placówka ma 330 mln zł długu, który narastał przez osiem lat. Według ministra każdy dzień strajku kosztuje ok. pół miliona złotych.
- Z dużym żalem muszę powiedzieć, że sytuacja tego strajku jest dla wielu obserwatorów coraz mniej zrozumiała - powiedział i przypomniał, że dwukrotnie oferowane pielęgniarkom projekty porozumienia zostały "w zupełnie zaskakujący sposób" odrzucone. - Jeszcze mniej zrozumiała jest sytuacja, która jest dzisiaj - dodał i wyjaśnił, że ze strony pielęgniarek padł szereg nowych postulatów. - Propozycja pielęgniarek eskaluje żądania, to niezrozumiałe - mówił. - Podnoszą poziom oczekiwanych podwyżek jeszcze wyżej niż dotychczas - opowiadał.
Strajk niezgodny z prawem?
W opinii ministra niezrozumiałe są również reakcje niektórych polityków, którzy mówią, że wybierają się do CZD. - Łatwo komentują sytuację, mówiąc, że obecne Ministerstwo Zdrowia nie chce zakończyć sporu - mówił Radziwiłł. - To są twierdzenia nieprawdziwe - dodał.
Ocenił też, że wielu polityków, którzy zabierają głos w sprawie "powinno zrobić rachunek sumienia".
- Ministerstwo nie uchyla się od odpowiedzialności za to, co się dzieje - zapewnił Radziwiłł. - Ewentualna decyzja o ograniczeniu działania CZD będzie podjęta przez strajkujące pielęgniarki - powiedział minister zdrowia. - Ich działania dzisiaj, można powiedzieć, naprawdę zagrażają bytowi Centrum - podkreślił. Równocześnie zaznaczył, że liczy na to, że uda się osiągnąć porozumienie.
- Ta sytuacja jest nie tylko dziwna, ale niezgodna z prawem. Strajk to nie jest zabawa - mówił. - To metoda rozwiązywania sporu zbiorowego i prawo mówi, jak takie sprawy rozwiązywać - podkreślił Radziwiłł.
Strajkują od dwóch tygodni
W CZD jest zatrudnionych ok. 800 pielęgniarek. Strajkujące twierdzą, że każdego dnia w szpitalu brakuje ich ok. 70 i nie są w stanie zapewnić pacjentom właściwej opieki i bezpieczeństwa. Domagają się podwyżek i zwiększenia zatrudnienia. Spór zbiorowy pielęgniarek z dyrekcją CZD trwa od grudnia 2014 r., strajk - od 24 maja.
Zdjęcie na stronie głównej: Rafał Guz / Leszek Szymański / PAP
tvn24.pl/mw//rzw