Jedli złowione w pobliskim stawie ryby i mieszkali w szałasie na Bemowie. Ojciec postanowił zrobić swojemu 4-letniemu synowi prawdziwy "obóz przetrwania".
Jedli złowione w pobliskim stawie ryby i mieszkali w szałasie na Bemowie. Ojciec postanowił zrobić swojemu 4-letniemu synowi prawdziwy "obóz przetrwania".
We wtorek około 9.00 na numer alarmowy policji zadzwonił mężczyzna. Poinformował funkcjonariuszy, że od kilku dni widzi w pobliżu rezerwatu Fosa Groty kilkuletniego chłopca. Dziecko miało spać w szałasie zrobionym przez ojca z gałęzi i liści.
Policjanci pojechali na miejsce, na terenie Fortów III Blizne w prowizorycznym szałasie oddalonym od stawu około dwóch metrów zastali chłopca.
"Przestraszone, z ukąszeniami"
Jak informuje stołeczna policja, dziecko było przestraszone, a na jego ciele widoczne były ślady prawdopodobnie po ukąszeniach owadów. Kilkanaście metrów dalej funkcjonariusze zauważyli mężczyzn ę- ojca chłopca. Przyznał się policjantom, że od dwóch dni mieszka tutaj z 4,5 letnim synem. Robią zakupy w pobliskim sklepie i żywią się złowionymi przez niego rybami.
Wokół obozowiska policjanci nie znaleźli żadnych rzeczy potrzebnych do biwakowania: ubrań, jedzenia.
Przesłuchany na komisariacie
Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. Chłopiec nie potrzebował jednak pomocy lekarskiej. Zajęła się nim jego mama, która także przyjechała na miejsce "biwaku".
35-letni mężczyzna został przewieziony do komisariatu. Po przesłuchaniu został zwolniony.
W środę materiały sprawy zostały przekazane do prokuratury rejonowej. Niewykluczone, że mężczyzna odpowie za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia albo zdrowia.
su//ec