Jak informuje stołeczna Straż Miejska, 20 stycznia przeprowadzono kontrolę w warsztacie samochodowym w Marysinie Wawerskim. Postanowiono bowiem sprawdzić, czym palono w ustawionym w warsztacie piecu na olej opałowy.
Jak się okazało, do ogrzewania używano także starego oleju silnikowego. "Fetor jaki powstawał w wyniku spalania roznosił się po całej okolicy, a na szkodliwe wyziewy narażeni byli nie tylko pracownicy warsztatu, ale też klienci oraz okoliczni mieszkańcy" – napisała w komunikacie Straż Miejska.
Czytaj więcej: Najgorsze rzeczy, jakimi Polacy palą w piecach
Plastikowe butelki na opał
Przekazano także, że to niejedyny podobny przypadek w ostatnich dniach wykryty przez funkcjonariuszy. Podczas kontroli w domu na Służewcu strażnicy odkryli, że "w budynku znajdował się pozaklasowy piec, który - zgodnie z przepisami uchwały antysmogowej - powinien stanowić już, co najwyżej, element wystroju wnętrza" – czytamy w informacji.
Ponadto w piecu po otwarciu drzwiczek funkcjonariusze znaleźli w środku nie tylko drewno, ale i plastikowe butelki typu PET.
Co nie powinno znaleźć się w naszych piecach: - zanieczyszczone odpady drewniane, np. impregnowane i lakierowane; - materiały nasączone substancjami chemicznymi; - opakowania i butelki z tworzyw sztucznych po napojach, farbach i lakierach, rozpuszczalnikach i innych substancjach chemicznych; - zużyte opony i inne odpady z gumy; - impregnowana tektura.
Na winnych w obu przypadkach nałożono kary. Strażnicy polecili także zaniechanie zabronionych praktyk. Gdyby to nie nastąpiło, funkcjonariusze przypominają, że mają prawo skierować sprawę do sądu.
Czytaj też: Kraków. Sąsiedzi myśleli, że pali w piecu odpadami. Wezwali straż miejską.
Mandat nałożony przez funkcjonariusza może wynieść od 50 do 500 złotych. Nieprzyjęcie mandatu oznacza skierowanie sprawy do sądu, a tam ukarani możemy zostać grzywną nawet 5000 złotych albo karą aresztu.
Autorka/Autor: eŁKa/gp
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska w Warszawie