Warsztat ogrzewany był zużytym olejem silnikowym, w domu w piecu leżały plastikowe butelki

Plastykowe butelki w piecu
Do zdarzenia doszło na terenie Marysina Wawerskiego
Źródło: Google Maps
W warsztacie samochodowym w Marysinie Wawerskim zamiast oleju opałowego używano oleju silnikowego. W innym budynku, na Służewie, w piecu leżały z kolei już przygotowane do spalenia butelki plastikowe.

Jak informuje stołeczna Straż Miejska, 20 stycznia przeprowadzono kontrolę w warsztacie samochodowym w Marysinie Wawerskim. Postanowiono bowiem sprawdzić, czym palono w ustawionym w warsztacie piecu na olej opałowy.

Jak się okazało, do ogrzewania używano także starego oleju silnikowego. "Fetor jaki powstawał w wyniku spalania roznosił się po całej okolicy, a na szkodliwe wyziewy narażeni byli nie tylko pracownicy warsztatu, ale też klienci oraz okoliczni mieszkańcy" – napisała w komunikacie Straż Miejska.

Czytaj więcej: Najgorsze rzeczy, jakimi Polacy palą w piecach

Plastikowe butelki w piecu
Plastikowe butelki w piecu
Źródło: Straż Miejska w Warszawie

Plastikowe butelki na opał

Przekazano także, że to niejedyny podobny przypadek w ostatnich dniach wykryty przez funkcjonariuszy. Podczas kontroli w domu na Służewcu strażnicy odkryli, że "w budynku znajdował się pozaklasowy piec, który - zgodnie z przepisami uchwały antysmogowej - powinien stanowić już, co najwyżej, element wystroju wnętrza" – czytamy w informacji.

Ponadto w piecu po otwarciu drzwiczek funkcjonariusze znaleźli w środku nie tylko drewno, ale i plastikowe butelki typu PET.

Co nie powinno znaleźć się w naszych piecach: - zanieczyszczone odpady drewniane, np. impregnowane i lakierowane; - materiały nasączone substancjami chemicznymi; - opakowania i butelki z tworzyw sztucznych po napojach, farbach i lakierach, rozpuszczalnikach i innych substancjach chemicznych; - zużyte opony i inne odpady z gumy; - impregnowana tektura.
Palili w piecu zużytym olejem silnikowym
Palili w piecu zużytym olejem silnikowym
Źródło: Straż Miejska w Warszawie

Na winnych w obu przypadkach nałożono kary. Strażnicy polecili także zaniechanie zabronionych praktyk. Gdyby to nie nastąpiło, funkcjonariusze przypominają, że mają prawo skierować sprawę do sądu.

Czytaj też: Kraków. Sąsiedzi myśleli, że pali w piecu odpadami. Wezwali straż miejską.

Mandat nałożony przez funkcjonariusza może wynieść od 50 do 500 złotych. Nieprzyjęcie mandatu oznacza skierowanie sprawy do sądu, a tam ukarani możemy zostać grzywną nawet 5000 złotych albo karą aresztu.

Czytaj także: