Po trzech kolejnych remisach Legia dopisała sobie komplet punktów - w klasyku ligi pokonała na Pepsi Arenie Wisłę Kraków 2:1. Podopieczni Jana Urbana wskoczyli na fotel lidera T-Mobile Ekstraklasy.
W Wiśle debiutował w tym spotkaniu Tomasz Kulawik, który na ławce trenerskiej zastąpił Michała Probierza.
I rzeczywiście, na początku zadziałał tzw. "efekt nowej miotły" - wiślacy ruszyli do zdecydowanego ataku. Od 13. minuty "Biała Gwiazda" prowadziła. Autorem bramki został krytykowany ostatnio Łukasz Garguła, który zaskoczył Duszana Kuciaka strzałem z rzutu wolnego, z ostrego kąta.
Odpowiedź gospodarzy była jednak błyskawiczna. Po koronkowej akcji piłka trafiła do Kuby Koseckiego, a ten huknął od słupka.
Bez Wilka
Osiem minut później syn słynnego Romana po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Tym razem podanie do niego przedłużył Janusz Gol, a "młody Kosa" trafił między nogami Pareiki.
Wisła nie miała pomysłu na rywala, a dodatkowo od 74. minuty musiała radzić sobie bez wyrzuconego za drugą żółtą kartkę Cezarego Wilka.
Zwycięstwo Legii mogło być wyższe, ale w ostatnich sekundach Miroslav Radović z bliska trafił w słupek.
Dzięki wygranej ekipa Jana Urbana przynajmniej do soboty pozostanie na pozycji lidera T-Mobile Ekstraklasy. Wisła ma, delikatnie mówiąc, problem. W siedmiu kolejkach zdobyła zaledwie siedem punktów i zajmuje dwunaste miejsce.
kcz/tvn24.pl