Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski odniósł się do wytycznych Głównego Inspektora Sanitarnego dla przedszkoli, oddziałów przedszkolnych w szkole podstawowej i żłobków. "Czytając je widać, że sytuacja w Polsce jest dalej nie w pełni stabilna" - napisał w mediach społecznościowych.
W czwartek późnym wieczorem Główny Inspektor Sanitarny ogłosił szczegółowe wytyczne przeciwepidemiczne między innymi dla przedszkoli, oddziałów przedszkolnych w szkole podstawowej i żłobków. Wynika z nich, że grupy powinny liczyć do 12 dzieci i przebywać w jednej wyznaczonej sali pod opieką tego samego opiekuna. Należy dbać o zachowanie odpowiedniego dystansu społecznego, higienę oraz o dezynfekcję pomieszczeń i sprzętu.
O wytyczne zabiegali między innymi samorządowcy, którym placówki podlegają.
"Sytuacja w Polsce nie jest w pełni stabilna"
Do wytycznych odniósł się na Facebooku Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. "Czytając je widać, że sytuacja w Polsce jest dalej nie w pełni stabilna, a rząd rekomenduje działania bardzo restrykcyjne" - stwierdza we wpisie. I pyta, czy te wytyczne "są w pełni realistyczne".
"Dla przykładu – personel pracujący w kuchni ma nie mieć kontaktu z personelem zajmującym się dziećmi. Zachowanie dystansu i zalecenie niemieszania się grup jest bardzo trudne do wyegzekwowania w szatniach itd. Jedno nie ulega wątpliwości. Przygotowanie na wcielenie zaleceń w życie wymaga czasu. Nota bene rozporządzenie wymaga uzupełnienia i wyjaśnień, o które w poniedziałek zwrócę się do GIS" - pisze prezydent stolicy.
Kto zapłaci za środki ochronne?
Rafał Trzaskowski jednocześnie zaznacza, że wciąż nie ma szczegółowych wytycznych dla żłobków i obiektów sportowych. "Zgodnie z moją zapowiedzią warszawskie żłobki, przedszkola i obiekty sportowe mogą zostać otwarte dopiero po komunikacie ministra zdrowia dotyczącego sytuacji w poszczególnych województwach oraz po uzyskaniu pełnych wytycznych dla żłobków i ośrodków sportowych, uzupełnieniu wytycznych dla przedszkoli oraz zakupie wskazanych w wytycznych środków ochrony osobistej" - przyznaje.
Według przywołanych przez Trzaskowskiego szacunków, aby bezpiecznie otworzyć przedszkola, trzeba zakupić 25 tysięcy par rękawiczek i maseczek, co stanowi minimalny zapas na jeden dzień. Do tego dochodzi 13 tysięcy fartuchów i około 2.5 tysiąca termometrów bezdotykowych. "Zastanawiacie się Państwo, kto za to zapłaci? Ja też. Zapytam o to ministra edukacji narodowej" - oznajmia Trzaskowski.
Problemem ograniczenie liczby dzieci w salach
Prezydent stolicy zastanawia się również, czy wytyczne GIS powinny być jednakowe dla wszystkich regionów w Polsce, gdzie liczba zachorowań i zgonów mocno się od siebie różni. Czy przedszkola na Mazowszu i Śląsku - czyli regionach najbardziej dotkniętych epidemią powinny być w tej chwili otwierane. "Czekamy na jasny komunikat ministra zdrowia, w jakim momencie pandemii się znajdujemy i jak wygląda sytuacja w różnych regionach Polski" - czytamy we wpisie.
Na inną kwestię związaną z wytycznymi GIS zwróciła uwagę stołeczna radna, prezes fundacji Rodzice Mają Głos, Dorota Łoboda. Podczas rozmowy na antenie TVN24 przyznała, że zarówno dla władz samorządowych, jak i samych rodziców problemem jest ograniczenie liczby dzieci. – Jeżeli w sali może przebywać 12 dzieci, a warszawskie żłobki i przedszkola mają w grupach po 25 dzieci, to teraz jakie kryteria należy przyjąć? Co powiedzieć rodzicom, gdy jedno dziecko może wejść do przedszkola czy żłobka, a inne nie? Tu nie ma jasnych kryteriów – stwierdziła Łoboda.
Źródło: tvnwarszawa.pl, TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock