Brakuje lekarzy i pielęgniarek. Nikt nie chce wyjść na oddział do chorych, bo nie ma kombinezonów - mówi portalowi tvn24.pl Barbara Gąsiorowska, dyrektor szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą. Wojewoda wysłał na pomoc szpitalowi Stanisława Karczewskiego, wicemarszałka Senatu.
O trudnej sytuacji szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą pisaliśmy na tvn24.pl w czwartek rano, gdy było tam 11 potwierdzonych przypadków zarażenia koronawirusem wśród personelu. Placówka ma problem z zastąpieniem zakażonych i poddanych kwarantannie lekarzy i pielęgniarek. Po południu okazało się, że zakażonych jest jeszcze więcej pracowników.
Dyrektor szpitala: Sytuacja jest tragiczna
Kierująca szpitalem Barbara Gąsiorowska potwierdziła w rozmowie z tvn24.pl, że w czwartek po południu przyszły wyniki testów kolejnych członków personelu potwierdzające zakażenie koronawirusem.
- Sytuacja jest tragiczna. Brakuje lekarzy i pielęgniarek. Nie mogę zagwarantować bezpieczeństwa załogi. Nikt nie chce wyjść na oddział do chorych, bo nie ma kombinezonów. Maseczki sami szyliśmy. Jednorazowych nie mamy - powiedziała nam w czwartek wieczorem Gąsiorowska.
Najtrudniejsza sytuacja jest na dwóch oddziałach - wewnętrznym i chirurgii. Przebywa tam odpowiednio 19 i 11 pacjentów, z których część może być zarażona.
Dyrektor placówki tłumaczy, że na chirurgii w nocy z czwartku na piątek ma być jeden lekarz, a na oddziale wewnętrznym będzie musiał pełnić dyżur Stanisław Karczewski, który jest chirurgiem.
W nocy miało nie być żadnej pielęgniarki
Wicemarszałek Senatu w czwartek zadeklarował, że jedzie do tego szpitala w Nowym Mieście, gdzie pracował przez lata jako lekarz, pełnił tam też funkcję dyrektora i ordynatora oddziału chirurgii.
Podczas rozmowy późnym popołudniem nasza rozmówczyni zaznaczała, że w nocy z czwartku na piątek na obu oddziałach nie będzie lekarza internisty, a także ani jednej pielęgniarki.
- Wcześniej była jedna na zmianie. Część pielęgniarek jest zakażona, inne poszły na zwolnienie lekarskie. Ludzie się boją - mówiła Gąsiorowska.
Dodaje, że ordynator oddziału wewnętrznego chciał przyjść do pracy, ale ze względu na dodatni wynik testu było to wykluczone.
- Jeden lekarz i pielęgniarka to i tak za mało do opieki nad 19 pacjentami, którzy są na internie (oddziale wewnętrznym - red.) - podkreśla dyrektor szpitala.
Ostatecznie wieczorem, już po przyjeździe Karczewskiego, udało się znaleźć dwie pielęgniarki.
Karetka nie wyjedzie
Złych wiadomości z tej placówki jest więcej. Jak zaznacza dyrektorka, dodatni wynik testu na koronawirusa dwóch ratowników medycznych sprawia, że kwarantannie muszą zostać poddani wszyscy ratownicy. To oznacza, że karetka w Nowym Mieście nad Pilicą "nie będzie mogła wyjechać na wezwanie".
O groźbie wystąpienia takiego scenariusza słyszeliśmy od jednego z naszych rozmówców ze szpitala już w środę. Jego dyrekcja od tamtego czasu prosi wojewodę mazowieckiego o pomoc w uzupełnieniu braków wśród personelu medycznego.
Nadzorujący wojewodów wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker powiedział nam w środę wieczorem, że wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł "jest w kontakcie z władzami szpitala i samorządem i będzie reagował na sytuację".
Oczekiwanie na pomoc wojewody
Przez cały czwartek - jak się dowiedzieliśmy w szpitalu - pomoc ze strony wojewody nie nadchodziła.
Po godz. 15 dostaliśmy odpowiedź od służb prasowych wojewody na wysłane dzień wcześniej pytania na temat sytuacji w tej placówce.
Podkreślono w niej, że służby wojewody mazowieckiego "są w stałym kontakcie z dyrekcją szpitala i udzielą pomocy tak, by wszyscy pacjenci znaleźli się pod właściwą opieką medyczną".
"Pacjenci z potwierdzonym pozytywnym wynikiem zarażenia COVID-19 wymagający dalszej hospitalizacji będą przetransportowani do Centralnego Szpitala Klinicznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Ponadto Wojewoda Mazowiecki skieruje do pracy w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą dodatkowych lekarzy internistów oraz chirurgów z innych placówek - zaznaczono w odpowiedzi.
Po godz. 17 za pośrednictwem Polskiej Agencji Prasowej Stanisław Karczewski poinformował, że jedzie do szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą. Ale tylko on. Inni lekarze na pewno nie dotrą tam w czwartek.
- Zostałem skierowany tam przez wojewodę, jako że ważne jest, by wzmocnić ich tam, zachować spokój, zimną krew, bo niestety zostało tam zakażonych wielu pracowników służby zdrowia. Nie wiem jeszcze jak wygląda tu sytuacja, jeśli chodzi o pacjentów - powiedział PAP wicemarszałek Senatu.
"Czuliśmy, że będzie tak źle"
Starosta grójecki Krzysztof Ambroziak podkreśla w rozmowie z tvn24.pl, że razem z dyrektor szpitala zabiegał o pomoc wojewody, informował też o trudnej sytuacji media.
- Czuliśmy, że będzie tak źle i to się potwierdza. W naszym powiecie jest coraz więcej przypadków zakażonych członków personelu. Od wojewody dostaliśmy informację, że pięciu lekarzy zostanie skierowanych do szpitala w Nowym Mieście - mówi nam w czwartek wieczorem starosta.
Zaznacza, że jest w trakcie rozmów z dyrektorem pogotowia ratunkowego z Radomia, który ma zapewnić karetkę z dwuosobową obsadą.
- Mamy przygotowane miejsce, gdzie mogą stacjonować. Dyrektor pogotowia czeka na sygnał od wojewody, by mogli przyjechać do Nowego Miasta - dodaje.
W środę okazało się, że zakażony jest również lekarz z pogotowia ratunkowego w Grójcu. Z tamtejszym szpitalem miała także kontakt chora pielęgniarka z Nowego Miasta nad Pilicą, oddalonego o prawie 40 kilometrów od Grójca. Próbki do badań pobrano w sumie od 34 pracowników grójeckiego szpitala.
Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24