Prokuratura nie zgadza się z wyrokiem w sprawie zabójstwa 16-letniej Kornelii. Śledczy skierowali do sądu apelację i domagają się, by jej kolega Patryk B. został skazany na dożywocie. Nastolatka myślała, że jedzie świętować urodziny koleżanki ze szkoły. Została brutalnie zamordowana, a jej ciało wrzucone do przygotowanego wcześniej dołu i zakopane.
- Prokuratura Regionalna skierowała w połowie września apelację od wyroku, w którym skazano Patryka B. oraz Martynę Sz. na kary 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo Kornelii K. - poinformował rzecznik Prokuratury Regionalnej Marcin Saduś. Jak wyjaśnił, w przypadku Martyny Sz. orzeczono maksymalną możliwą karę, ponieważ wobec sprawcy przestępstwa, który w chwili czynu nie ukończył 18 lat, nie orzeka się dożywocia.
Zaznaczył jednak, że w ocenie prokuratora kara dożywotniego pozbawienia wolności powinna być orzeczona wobec Patryka B., który wbrew stanowisku sądu I instancji nie okazał szczerej skruchy i w trakcie procesu konsekwentnie umniejszał swoją rolę w popełnionym przestępstwie.
- Należy pamiętać, że oskarżony działał w sposób niezwykle brutalny, jednocześnie zaplanowany, a przy tym pobudki którymi się kierował, w najmniejszy sposób nie mogą przemawiać na jego korzyść. Również społeczne oddziaływanie kary musi trafić do świadomości ludzi, którzy powinni zdawać sobie sprawę, że podobnego rodzaju przestępstwa spotkają się ze zdecydowaną reakcją organów wymiaru sprawiedliwości - wyjaśnił rzecznik.
Zdaniem prokuratora, czyn Patryka B. zasługuje na stanowczą reakcję tych organów i najwyższy możliwy wymiar kary - karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Skazani na 25 lat więzienia
10 czerwca w Sądzie Okręgowym w Warszawie ogłoszony został wyrok w sprawie zabójstwa 16-letniej Kornelii. Patryk B. oraz Martyna S. zostali skazani na kary po 25 lat pozbawienia wolności. Ofiara została w lutym 2020 roku uduszona w lesie pod Konstancinem, gdzie zwabiła ją para oskarżonych.
Na salę rozpraw doprowadzona została Martyna S. oraz Patryk B. Oboje podczas ogłaszania wyroku mieli kamienne twarze, bez oznak skruchy wsłuchiwali się w słowa sędziego Janusza Zalewskiego ogłaszającego wyrok. Gdy sędzia zaczął odczytywać wyrok, ojciec zamordowanej Korneli nie potrafił zatrzymać łez.
Dzień przed zabójstwem wykopali w lesie dół
Do zabójstwa 16-letniej Kornelii doszło 11 lutego 2020 roku. Patryk B. wspólnie z Martyną Sz. skrupulatnie zaplanowali zabójstwo. Dzień przed, udali się do lasu, aby wykopać dół, po czym 11 lutego 2020 r. podstępnie zwabili Kornelię K. do Konstancina-Jeziornej i pod pretekstem strzelania z wiatrówki udali się z nią do lasu, wiedząc, iż idą w to miejsce w zupełnie innym celu - dokonania zabójstwa. Zabójcy byli konsekwentni, nie poszli do lasu w przypadkowe miejsce, tylko w okolice wykopanego dzień wcześniej dołu.
Martyna i Kornelia poznały się jesienią 2019 roku w Zespole Szkół Zawodowych w Górze Kalwarii. Przyszła ofiara miała być - jej zdaniem - popularna, bo "handlowała narkotykami przez Snapchat". Martyna już wówczas od roku spotykała się ze starszym o dziewięć lat Patrykiem. Para chciała rozpocząć własny narkotykowy biznes, a w 16-letniej Kornelii upatrywali niewygodną konkurencję.
Plan zabójstwa powstał w pierwszych tygodniach 2020 roku. Patryk B. wykopał grób w lesie przy rezerwacie Łęgi Oborskie. Łopatę przyniósł z domu. O przywiezienie ofiary i swojej partnerki do lasu poprosił znajomego, zaoferował mu 50 złotych. Kornelia myślała, że jedzie świętować 17. urodziny koleżanki ze szkoły, które wypadały 12 lutego. Dziewczyny spotkały się pod kościołem w Piasecznie.
Trzy strzały z wiatrówki
11 lutego znajomy Patryka B. podwiózł Martynę S. i Kornelię do lasu, gdzie ofiara i dwoje oprawców zamierzali pić alkohol i strzelać z wiatrówki zakupionej przez Patryka B. Mężczyzna czekał w pobliżu.
W pewnym momencie Patryk B. wymierzył do Kornelii z wiatrówki i oddał strzał, ale broń nie wypaliła. Dziewczyna myślała, że to żart. Chwilę później mężczyzna zaczął dusić Kornelię zgiętym łokciem. Ofiara próbowała wyswobodzić się z uścisku. Upadła na ziemię, a B. dalej ją przyduszał.
Później Martyna S. naładowała wiatrówkę śrutem i trzykrotnie strzeliła do pokrzywdzonej, powodując obrażenia głowy. Na koniec Patryk B. łopatą uderzył w głowę umierającą nastolatkę. Ciało zostało wrzucone do dołu, a następnie zakopane. Rzeczy pokrzywdzonej zostały rozrzucone, część znalazła się na śmietniku.
Para, zanim zniszczyła należący do Kornelii telefon komórkowy, napisała do jej chłopaka wiadomość o treści "z nami koniec", jako odpowiedź na serię nieodebranych połączeń. Byli też widziani w dniu zabójstwa około godziny 21, gdy pod apteką Martyna opatrywała Patrykowi krwawiącą ranę dłoni. O zbrodni nie powiedzieli nikomu, uzgodnili natomiast wersję wydarzeń, którą przedstawiali w trakcie poszukiwań nastolatki. Z ich relacji wynikało, że dziewczyna rozstała się z nimi po tajemniczym telefonie i zniknęła.
Ciało Kornelii odnaleziono dwa miesiące po jej zaginięciu
Zwłoki Kornelii zostały odnalezione 26 kwietnia 2020 roku, ponad dwa miesiące po jej zaginięciu. - Oględziny i sekcja zwłok wykazały, że przyczyną zgonu było uduszenie gwałtowne - stwierdził biegły. Logowania telefonów ofiary i oskarżonych jednoznacznie wskazywały gdzie, i o której godzinie przebywali razem w dniu śmierci Kornelii.
Przebieg wydarzeń udało się odtworzyć dzięki zgromadzonym w sprawie licznym dowodom oraz pierwszym wyjaśnieniom złożonym przez Patryka B., w których przyznał się do winy i opisał, co stało się w lesie pod Konstancinem. W kolejnych wyjaśnieniach zarówno on, jak i Martyna S. zmieniali wersje wydarzeń, przerzucając się odpowiedzialnością za zgon 16-latki. Biegli orzekli, że oboje byli poczytalni w chwili zbrodni i mogą odpowiadać przed sądem.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Aleksandra Skrzyniarz informowała wtedy, że S. i B. są oskarżeni o "dokonanie wspólnie i w porozumieniu" zabójstwa Kornelii K. Zabójcy zamierzali zająć się handlem narkotykami, i to wyimaginowana konkurencja, jaką miała stanowić Kornelia K. w ich przestępczym biznesie, pchnęła ich do popełnienia zbrodni.
Patryk B. zarzut zabójstwa usłyszał już w kwietniu 2020 roku. Natomiast Martyna S., która zarzucanego jej czynu dokonała na trzy godziny przed ukończeniem 17 lat, przez kilka miesięcy przebywała w schronisku dla nieletnich. O możliwości pociągnięcia jej do odpowiedzialności karnej musiał zadecydować sąd rodzinny. Czynności z podejrzaną zostały przeprowadzone dopiero 27 sierpnia 2020 roku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl