MiG-29 spadł w lesie w miejscowości Drgicz w powiecie węgrowskim. Jak podaje wojsko, pilot zdążył się katapultować i trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Przyczyny katastrofy będzie badała specjalna komisja.
Pierwsza informację otrzymaliśmy na Kontakt 24. "Najpierw był huk, a potem zobaczyłam, jak spada samolot. Przemieszczał się w szybkim tempie. Chwilę później zobaczyłam pilota, który na szczęście się katapultował" - napisała czytelniczka. I dodała, że do wypadku doszło w powiecie węgrowskim.
Na przekazanych nam nagraniach widać spadochron, a także kłęby czarnego dymu.
Zobacz relacje reporterów TVN24:
W lesie spadł MiG-29
Zdarzenie miało miejsce o godzinie 13.17.
- Doszło do katapultowania się pilota. Został podjęty w stanie dobrym. Samolot spadł w terenie niezabudowanym, leśnym - powiedział na antenie TVN24 podpułkownik Marek Pawlak, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Jak dodał, maszyna pochodziła z 23. bazy lotnictwa w Mińsku Mazowieckim. - To był lot kontrolno-pomiarowy, który sprawdzał samolot - podkreślił.
I zaznaczył, że za sterami siedział doświadczony pilot ("1200 godzin nalotu"), a maszyna to MiG-29. Okoliczności wypadku będzie badała Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
30-letni samolot z Czech
Pawlak podkreślił, że maszyna była sprawna technicznie. - Samolot nie był nowy, był z 1989 roku, pozyskany z Czech - sprecyzował na późniejszej konferencji prasowej. Podpułkownik Pawlak nie chciał mówić o możliwych przyczynach wypadku, nie miał informacji, by pilot zgłaszał przed wypadkiem problemy technicznie. Zapewnił, że nikt poza nim nie został poszkodowany.
Z kolei rzecznik 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego Mirosław Guział powiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl, że pilot został zabrany śmigłowcem do szpitala wojskowego przy ulicy Szaserów w Warszawie.
- Potwierdzam, pilot trafił do szpitala. Jest w trakcie diagnostyki. Wstępne badanie nie stwierdziło zagrożenia życia i to jest bardzo dobra informacja. Szczegółowy zakres obrażeń poznamy po diagnostyce - powiedział z kolei rzecznik prasowy Wojskowego Instytutu Medycznego płk dr n. med. Grzegorz Kade.
"Pilot się katapultował"
Pierwsza katastrofę samolotu potwierdziła nam straż pożarna. - Spadł wojskowy samolot w gminie Stoczek, koło miejscowości Drgicz. Mamy informację, że pilot się katapultował. Nie mam informacji o stanie jego zdrowia - mówił tvnwarszawa.pl Dariusz Maciąg ze straży pożarnej w Węgrowie. Jak dodał, na miejscu pracowało kilka zastępów straży pożarnej.
Sierż. Marta Lewandowska z policji w Węgrowie potwierdziła w rozmowie z redakcją Kontaktu 24, że policjanci otrzymali takie zgłoszenie. - Spadł samolot, funkcjonariusze są na miejscu. Nie mam informacji o poszkodowanych - relacjonowała sierżant Marta Lewandowska z komendy policji w Węgrowie.
Na antenie TVN24 zaznaczyła, że okoliczni mieszkańcy są bezpieczni.
Dwa inne wypadki
To nie pierwszy wypadek z udziałem tego typu samolotu w ostatnim czasie.
W nocy z 5 na 6 lipca 2018 roku we wsi Sakówko niedaleko Pasłęka rozbił się również wojskowy myśliwiec MiG-29. Pilot katapultował się, ale nie przeżył. Wrak odnaleziono około pół kilometra od zabudowań. MiG-29 rozbił się również 18 grudnia 2017 roku pod Kałuszynem. Podczas podejścia maszyny do lądowania na lotnisku w Mińsku Mazowieckim utracono z nią łączność. Samolot pilotował jeden pilot. Zdołał się katapultować przed wypadkiem.
- Po poniedziałkowym wypadku loty myśliwców MiG-29 zostały wstrzymane - poinformował rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Mapy dostarcza Targeo.pl
ran/mp/PAP/pm/b