Władze Białołęki nie rezygnują z walki o poszerzenie Marywilskiej. – To nie jest zwykła inwestycja. Miasto złożyło nam obietnicę, a słowa warto dotrzymywać – mówi w "Witaj Warszawo" Piotr Smoczyński, wiceburmistrz Białołęki. I dodaje, że decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Podejmą ją radni miasta.
- To nie jest zwykła budowa, ale element umowy, jaką miasto zawarło z nami – przypomina Smoczyński. Według niego remont ul. Marywilskiej można, a nawet trzeba, uratować.
Jedyna alternatywa
- To jest jedna z dwóch ulic, którymi można się wydostać z Białołęki. Jak wygląda Modlińska, chyba każdy wie, a Marywilska jest jedyną alternatywą – uzasadnia Smoczyński. Dlatego jego zdaniem warto poszukać oszczędności, ale gdzie indziej.
Władze dzielnicy będą przekonywać miejskich radnych, żeby nie przesuwali remontu ul. Marywilskiej na lata 2015-2017.
– Po rozmowach z członkami komisji infrastruktury rady miasta mogę powiedzieć, że jest duża szansa na uratowanie tego remontu – przekonuje wiceburmistrz Białołęki i zapowiada kolejne rozmowy z radnymi. Ci projektem ratusza zajmą się w czwartek na sesji rady miasta.
Nie ma pieniędzy
Miasto przekonuje, że 50 mln zł przeznaczonych na remont Marywilskiej, to zdecydowanie za mało, a więcej w budżecie nie ma. Dlatego remont ulicy ma zostać przesunięty.
par/mz