Stephen Mull, ambasador USA w Warszawie, zaryzykował i przegrał. Dyplomata założył się ze swoją kanadyjską odpowiedniczką Alexandrą Bugailiskis o wynik finału hokejowego turnieju pań na IO w Soczi. Teraz musiał odbyć "spacer wstydu".
Cztery minuty przed końcem Mull pewnie był przekonany, że to Bugailiskis zostanie "upokorzona". Amerykanki prowadziły wtedy 2:0, ale rywalki doprowadziły do remisu i w dogrywce to Kanadyjki zadały im "nagłą śmierć".
Spacer w barwach rywali
Nie wiadomo, co musiałaby zrobić pani ambasador gdyby mecz skończył się w 56. minucie. Mull za karę musiał nałożyć na siebie czerwony koc z napisem "Canada" i przespacerować się w nim od siebie do Kanadyjczyków.
Na jego szczęście daleko nie miał. Budynek Ambasady USA od celu dzieli tylko 180 metrów, aczkolwiek po drodze musiał przejść przez zatłoczone Aleje Ujazdowskie.
Tak czy inaczej, obu państwu gratulujemy dystansu, a Amerykaninowi honorowości.
iwan
Źródło zdjęcia głównego: Twitter