Gwiazdy sportu i mieszkańcy pobiegli ku pamięci Piotra Nurowskiego

Ponad 600 osób wzięło udział w I Biegu Konstancińskim im. Piotra Nurowskiego. Zawodnicy mieli do przebiegnięcia 10 km. - Chcemy, aby bieg na stałe wpisał się w harmonogram imprez Konstancina – zapowiedział Andrzej Majkowski, przyjaciel byłego prezesa PKOL.

Bieg odbył się pod patronatem Polskiego Komitetu Olimpijskiego i był poświęcony Piotrowi Nurowskiemu, byłemu prezesowi Komitetu, który zginął w katastrofie w Smoleńsku.

Najszybciej do mety dobiegli Paweł Raczyński (SKB Kraśnik) i Angelika Mach (AZS UMCS Lublin). Jak podkreślają uczestnicy zawodów, nie wyniki były jednak najważniejsze.

- W tych zawodach chyba nikt nie walczył o jak najlepszy wynik. Ani miejsce, ani czas nie miały znaczenia. Wystartowaliśmy dla Piotra Nurowskiego i to był główny cel – powiedział wicemistrz świata z Helsinek (1983) w biegu na 3000 m z przeszkodami Bogusław Mamiński.Jak zaznaczył, z Nurowskim był związany na różnych poziomach sportu – od zawodnika po działacza PZLA i PKOl.- Nasza znajomość zaczęła się w 1980 roku, podczas igrzysk w Moskwie, gdzie złoty medal zdobył Bronisław Malinowski, a ja – żółtodziób, zdołałem awansować do finału i zająć siódme miejsce. Wówczas Nurowski był prezesem PZLA. W 1985 roku związek dał mi zgodę na zawarcie 10-letniego kontraktu z włoskim klubem. Po zakończeniu kariery współpracowaliśmy na wielu płaszczyznach – wspomniał wicemistrz Europy Ateny 1982.

"Chcemy upamiętnić wybitnego mieszkańca"

Wraz z nim dystans 10 km pokonywał w niedzielę ulicami malowniczego Konstancina-Jeziornej m.in. Krzysztof Kosedowski, który z Moskwy wrócił z brązowym medalem olimpijskiego turnieju bokserskiego. - Chcemy, aby bieg na stałe wpisał się w harmonogram imprez Konstancina – zapowiedział Andrzej Majkowski, prezes Stowarzyszenia "Sport Dzieci i Młodzieży", wieloletni przyjaciel Nurowskiego.

- Celem jest upamiętnienie wybitnego mieszkańca miasta, prezesa PKOl oraz PZLA. Podążając za jego przykładem chcemy propagować zdrowy i aktywny tryb życia - dodał.

PAP/jk

Czytaj także: