Najpierw akcja Greenpeace na dachu Ministerstwa Gospodarki, później protest przed samym gmachem. W poniedziałek ekolodzy opanowali plac Trzech Krzyży. Jak poinformował Mariusz Mrożek ze stołecznej komendy policji funkcjonariusze zatrzymali 22 osoby. Za naruszenie prawa grozi im kara grzywny.
- Na dachu jest około dwudziestu aktywistów - relacjonował Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl. - Dostali się tam za pomocą wysięgników - dodał. Na biało-czerwonym transparencie, który rozwiesili na budynku ministerstwa, widniał tekst w języku angielskim. Napisano: "Who rules Poland? Coal industry or the people?" (Kto rządzi Polską? Przemysł węglowy czy ludzie - red.). Mieli też flagi różnych krajów.
Przed budynkiem ministerstwa inni członkowie Greenpeace rozwinęli baner z takim samym napisem.
Dwóch aktywistów weszło wcześniej na pobliski kiosk ruchu. Interweniowała policja.
Przykuci na dachu
Około godziny 8.00 służby zaczęły ściągać aktywistów z budynku ministerstwa na ziemię. Część działaczy połączyła się w pary, skuli kajdankami i przypięli się do klimatyzatorów.
- Policja negocjuje z aktywistami, jest też tłumacz. Na dachu zostaje 6 osób, przykuli się kajdankami do stałych konstrukcji - mówił o 9.00 Michał Konopka ze straży pożarnej. - Reszta aktywistów została sprowadzona na dół – dodał.
Po 10.00 Konopka przekazał: - Z dachu budynku sprowadzono ostatnich aktywistów. - Do końca nie chcieli zejść, ale udało się ich odpiąć od klimatyzatorów, do których byli przykuci. Zostali sprowadzeni na dół - powiedział. - My kończymy swoje działania - dodał.
- Grupa osób, przy pomocy straży pożarnej, została sprowadzona na dół. Zrobiono to w sposób profesjonalny, bezpieczny. Nikomu nic się nie stało. Obecnie są w naszej dyspozycji. Zostaną przesłuchane. Nikt nie stawiał czynnego oporu, był to raczej bierny opór - część nie ułatwiała pracy policjantów. Jak się dostały na dach budynku, policja będzie to ustalać - powiedział TVN24 Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.
Funkcjonariusze zatrzymali 22 osoby. Za naruszenie prawa grozi im kara grzywny.
Premier o proteście
Do sprawy odniósł się także premier. Był pytany, czy widzi potrzebę zaostrzenia przepisów bezpieczeństwa w kontekście poniedziałkowego protestu ponad 80 aktywistów Greenpeace przed budynkiem resortu gospodarki. - Nie widzę żadnego powodu, aby zwiększać znacząco środki czy narzędzia dla ochrony ministrów, premiera, prezydenta czy naszych budynków. Polacy pod tym względem są narodem raczej spokojnym, a jak się zdarzy jakiś eksces, to zwracamy uwagę na jakiś eksces typu ambasada rosyjska czy Ministerstwo Gospodarki właśnie dlatego, że w Polsce to jest sytuacja bardzo rzadka - powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej w Pułtusku.
Postulaty ekologów
Dlaczego protestowali?
Ekolodzy podkreślają, że nie zgadzają się z polityką rządu. "Organizacja Szczytu Węgla i Klimatu w trakcie trwającego właśnie Szczytu Klimatycznego COP19 wyraźnie pokazuje, że priorytetem polskiego rządu jest dalsze uzależnienie gospodarki od węgla, wbrew woli obywateli" – przekonują. I dodają, że trzeba jak najszybciej zrezygnować z inwestycji opartych na spalaniu paliw kopalnych, na rzecz odnawialnych źródeł energii.
Drugi protest
Także w poniedziałek rano przed budynkiem zgromadziło się kilkadziesiąt osób na innym proteście. Był organizowany przez ekologów z organizacji Bankwatch Network i Fundacji WWF. Mieli transparenty z hasłami: "Kopalnie odkrywkowe zagładą dla środowiska i rolnictwa" i "Odkrywka brunatnego to nic dobrego".
Planowali przemaszerować z placu Trzech Krzyży na Pragę Południe. - Do godz. 12 protestujący mieli przejść ulicami miasta w okolice Stadionu Narodowego. Poinformowali jednak dziennikarzy, że przemarsz odwołują. Na placu jest więcej policjantów, niż samych protestujących - powiedział Marcin Gula, reporter tvnwarszawa.pl.
Były utrudnienia. Zamknięta była "zawrotka" na środku placu, nie dało się przejechać od strony ul. Nowy Świat przez plac, zablokowany był też przejazd Żurawią w kierunku placu.
PAP/su/mz/ran