W szarych czasach komunizmu był oknem na jazzowy świat. Kiedy historia otworzyła przed nami drzwi na Zachód stracił swoje znacznie, aż wreszcie całkiem podupadł. Po latach wraca do gry. W czwartek rozpoczyna się festiwal Jazz Jamboree. Największymi gwiazdami będą Bill Frisell, Colin Stetson, Peter Evans, Bill Laswell i Adam Bałdych. Ale w programie są także bardziej zaskakujące pozycje - na przykład Kaliber 44.
- Wychowałem się na Jazz Jamboree, to było moje życie, ukierunkowało mnie, sprawiło, że zawodowo zająłem się jazzem. Ale tez byłem świadkiem rozpaczliwego lotu na dół tego festiwalu. Z tego poczucia rozczarowania zrodziło się Warsaw Summer Jazz Days, bo chciałem udowodnić, że można - mówi nam Mariusz Adamiak, promotor, który podjął się podźwignięcia Jazz Jamboree.
To jeden z najstarszych festiwalu jazzowych w Europie. Jego historia sięga lat 50. i wiąże z osobą Leopolda Tyrmanda, pisarza, ale także popularyzatora tego gatunku muzycznego. Przez lata "Dżemborka" było jedną z niewielu szans, żeby zobaczyć na żywo tuzy światowego jazzu. Dość powiedzieć, że pod tym szyldem dwa koncerty w Sali Kongresowej zagrał wielki Miles Davis. W ostatnich latach było znacznie gorzej. W Polsce pojawiło się mnóstwo konkurencyjnych festiwali, nikt nie ma monopolu na gwiazdy, jazz jako gatunek stracił dawną pozycję i nie jest już tak popularny. Do tego Polskie Stowarzyszenie Jazzowe popadło w tarapaty finansowe, skutkiem których była utrata prawa do marki Jazz Jamboree.
Nowy właściciel historycznego brandu zaprosił do współpracy twórcę Warsaw Summer Jazz Days, który zresztą organizował już kilka edycji Jamboree na początku wieku. W ubiegłym roku "Dżemborka" odbyła się w formie przejściowej. W tym - po uzyskaniu dotacji - będzie już festiwalem pełną gębą.
Światowe gwiazdy, polskie talenty
Adamiak z żalem przyznaje, że nie ma mowy o środowiskowym porozumieniu ponad podziałami wokół imprezy.
- Myślałem, że jeśli padnie hasło reanimacji Jazz Jamboree, pojawią się ludzie, którzy będą chcieli pomóc. Tak się nie stało. Środowisko jazzowe jest podzielone, zbiera się tylko w przypadku charytatywnych koncertów, żeby pomóc jakiemuś muzykowi. W innych okolicznościach - ciężko. Mimo to, zdecydowałem się na ten krok, udało mi się zebrać fundusze. Jestem dumny ze składu, który udało się zebrać. Odszedłem od zapraszania bardzo drogich gwiazd. Wszystkie, które żyją, już miałem. Stawiam na młodych. Są co prawda starsi mistrzowie, ale będę się trzymał zasady, że grają z młodymi Polakami - wyjaśnia nasz rozmówca.
Zgodnie z tą ideą, w czwartek amerykańskiemu duetowi Rob Mazurek-Jeff Parker towarzyszyć będzie zespół Artura Majewskiego (znanego choćby z formacji Robotobibok czy Mikrokolektyw). Po nich w Studiu Witolda Lutosławskiego (główna arena festiwalu) pojawi się Nels Cline, jeden ze stu największych gitarzystów wszech czasów według magazynu "Rolling Stone". Muzyk przyjeżdża do Warszawy z nową płytą "Lovers" wydaną pod szyldem znakomitej wytwórni Blue Note. – To piękna, nastrojowa muzyka stworzona na duży skład. Cline zabiera swoich trzech muzyków, resztę dopełnią nasi. Mateusz Smoczyński podjął się skompletowania zespołu, objął funkcję jego szefa i organizatora – wyjaśnia Adamiak. Łącznie na scenie zamelduje się aż 17 wykonawców.
Pierwsze skrzypce jazzu
Drugi dzień festiwalu rozpocznie Pimpono Ensemble składający się z młodych muzyków z Polski, Danii i Norwegii.
To że polsko-skandynawska kooperacja daje niekiedy olśniewające skutki dowodzili przed laty Tomasz Stańko czy Mariusz Urbaniak. Teraz pierwsze skrzypce - nomen omen - dzierży Adam Bałdych. Kariera ledwie 31-letniego skrzypka nabrała w ostatnim czasie niesamowitego tempa. Nagrał właśnie trzecią płytę dla prestiżowej oficyny ACT. "Brothers" to wspólne dzieło Bałdycha, Helge Lien Trio i wspomagającego ich saksofonisty Tore Brunborga. Polsko-norweską produkcję promuje jazzowa interpretacja ponadczasowego hitu Leonarda Cohena "Hallelujah". Wsparty klimatycznym teledyskiem singiel jest doskonałym haczykiem na mniej wyrobionego słuchacza, ale jednocześnie nie zniesmaczy tego bardziej wymagającego. I jest to doskonały dowód jak mądrze budowana jest kariera Adama Bałdycha. Tego wieczoru wyjdzie on na scenę jeszcze raz, aby ze skrzypaczką Jenny Scheinman zagrać kompozycje Karola Lipińskiego - najsławniejszego polskiego wirtuoza skrzypiec pierwszej połowy XIX wieku, dziś raczej zapomnianego.
Jakby tego było mało, w piątkowej rozpisce znajdziemy jeszcze Billa Frisella. Trio tego wybitnego amerykańskiego gitarzysty dało świetny występ podczas ostatniego Warsaw Summer Jazz Days. Tym razem ten muzyczny erudyta zagra z towarzyszeniem tria smyczkowego.
Saksofonem po głowie
Sobota przyniesie trzy kolejne interesujące koncerty. Najpierw Kamil Piotrowicz Sextet, z udziałem saksofonisty Kuby Więcka. - Piotrowicz to bardzo utalentowany pianista, jeśli nie odbije mu woda sodowa, wróżę mu wielką przyszłość - zachwala dyrektor Jazz Jamboree.
Wielkim wydarzeniem będzie z pewnością występ nowej grupy Colina Stetsona - Ex Eye, saksofonisty, którego popularność wykracza daleko poza światek fanów jazzu. Doszedł do tego m.in. współpracą z headlinerami letnich festiwali - Arcade Fire czy Bon Iver, a także Tomem Waitsem. Ale nie mamy tu do czynienia z sesyjnym sidemanem, sumiennym rzemieślnikiem, który zawsze pozostaje w cieniu. Stetson to artysta o nieograniczonej wyobraźni, wielkim talencie i z niesamowitym warsztatem. Dzięki technice tzw. oddechu permanentnego nawet jego solowe koncerty to niezapomniane show, o czym przekonali się uczestnicy jego koncertu w nieodżałowanym Pardon To Tu. W swoim bogatym portfolio ma nawet nagranie autorskiej wersji III Symfonii Henryka Mikołaja Góreckiego. Ex Eye to jego nowe oblicze: potężne, ciężkie, momentami wręcz metalowe.
Na tych, którzy tę jazdę wytrzymają czeka jeszcze występ septetu nowojorskiego trębacza Petera Evansa.
Cztery petardy na finał
Wreszcie wielki finał - Gala Jazz Jamboree w klubie Stodoła. To także symboliczne domknięcie historii, bo pierwsze "Dżemborki" odbywały się właśnie pod tym szyldem, choć nie w tym budynku (na Pole Mokotowskie klub przeniósł się dopiero w latach 70.). - Na koniec odpalamy cztery petardy - zapowiada Mariusz Adamiak.
Niedzielne granie rozpocznie dość zaskakujące zestawienie mainstreamowego saksofonisty z USA Jamesa Cartera z muzykami Power of the Horns, awangardowego składu pod wodzą Piotra Damasiewicza. Po nich kolejne międzynarodowe spotkanie - kwintet Irka Wojtczaka będzie improwizował z wirtuozem saksofonu Davidem Murray’em.
Potem sceną zawładnie Bill Laswell, jeden z najbardziej znanych, a na pewno najbardziej wszechstronny basista naszych czasów. Granice jazzu przekroczył już dawno i odwiedził najdziwniejsze rejony stylistyczne. Od dawna interesuje go muzyka źródeł, stąd pomysł, żeby zagrał z Kapelą Ze Wsi Warszawa. - Próba ich połączenia sięga pierwszej płyty Kapeli. Już wtedy wysyłaliśmy ją Billowi, jego reakcją było "wow!" i wierzę, że było to szczere. Ale wtedy z jakichś powodów się nie udało, teraz wróciliśmy do tego pomysłu – opowiada Adamiak.
Na tym jednak przenikanie gatunkowych światów się nie skończy, bo zwieńczeniem festiwalu będzie wspólny występ Laswella z DJ Logikiem i raperami Kalibra 44 - Joką i AbradAbem. Czego się spodziewać? Do końca nie wiadomo. Ale na pewno będzie to coś wyjątkowego, co prędko, a prawdopodobnie nigdy, się nie powtórzy.
Piotr Bakalarski
Program Jazz Jamboree 2017
2 listopada, godz. 19.00 Studio Koncertowe im. Witolda Lutosławskiego Rob Mazurek & Jeff Parker & Artur Majewski Band Nels Cline "Lovers" & Mateusz Smoczyński Ensamble Bemowskie Centrum Kultury art.bem Dean Brown "Rolajafufu Tour 2017" "Polish Vibes - Generation Next" 3 listopada, godz. 19:00 Studio Koncertowe im. Witolda Lutosławskiego Pimpono Ensamble Adam Bałdych Brothers Bill Frisell Music for Strings Jenny Scheinman & Adam Bałdych grają komp. Karola Lipińskiego
4 listopada, godz. 19.00 Studio Koncertowe im. Witolda Lutosławskiego Kamil Piotrowicz Sextet Ex Eye – Colin Stetson Quartet Peter Evans Septet 5 listopada, godz. 18.00 Klub Stodoła James Carter & Power of The Horns David Murray & Irek Wojtczak Quintet Bill Laswell & Kapela Ze Wsi Warszawa Bill Laswell i Dj Logic & Kaliber 44