Do wypadku doszło w parku nad jeziorkiem Balaton na Gocławiu. Chwilę przed 20:00 w niedzielę trzynastolatek wpadł do środka wielofunkcyjnego urządzenia służącego do ćwiczeń kalistenicznych i nie mógł z niego wyjść. Rodzice wezwali straż pożarną.
„Strażacy: urządzenie powinno być zabezpieczone”
Strażacy przy użyciu ciężkiego sprzętu przez godzinę wyciągali chłopca z maszyny. Po zakończeniu akcji trzynastolatek trafił do szpitala, a straż miejska zabezpieczyła teren.
"Dziecku nic się nie stało" – podaje lokalny serwis "Praga Południe na sygnale". "Ma nadwyrężony kręgosłup i kilka dni musi leżeć. W opinii strażaków urządzenie powinno być zabezpieczone także od góry, gdyż jest ogólnodostępne i w przypadku poważnego urazu to rodzice mogliby dochodzić odszkodowania. Po badaniach chłopca wypisano ze szpitala”- podsumowuje.
„Dzielnica: maszyna jest bezpieczna, wróci na swoje miejsce”
Południowopraski ratusz zna sytuację, ale rzecznik urzędu zaprzecza, jakoby do wydarzenia doszło z powodu niebezpiecznego sprzętu.
- Wszystkie urządzenia przeszły odpowiednie atesty w marcu –mówi Jerzy Gierszewski, rzecznik Pragi Południe. W regulaminie wyraźnie czytamy, że dzieci mogą korzystać z siłowni wyłącznie pod opieką rodziców – tłumaczy. Jak dodaje, wypadek powinien być przestrogą. Zdaniem Gierszewskiego siłownie plenerowe nie są placem zabaw, o czym powinni pamiętać opiekunowie, szczególnie teraz, kiedy na dworze jest ciepło.
Teren jest nadal zabezpieczony, maszyna po remoncie wróci na swoje miejsce. – Nie widzimy powodów, aby urządzenie zniknęło z siłowni. Jest bezpieczne – kwituje Jerzy Gierszewski.
Akcja ratunkowa strażaków
kz//ec