Chcą z was zrobić zabytek? "Nie bójcie się!"

Ruiny willi Julia - fot. TVN Warszawa
Ruiny willi Julia - fot. TVN Warszawa
Źródło: | muenchner-kirchenradio.de, youtube.com, accuweather com, PAP/EPA
Zapowiedź konserwatorskiej ochrony części Otwocka wywołała sprzeciw władz miasta, które obawiają się paraliżu inwestycyjnego i utrudnień dla mieszkańców. Tymczasem pod Warszawą, kilka innych miejscowości, od lat jest objętych wpisem do rejestru zabytków. Ich włodarze zapewniają: nie ma się czego bać!

Plany wojewódzkiej konserwator zabytków wywołały zaskoczenie i sprzeciw w Otwocku. Barbara Jezierska nie zamierza jednak odstępować od swojej decyzji. Powołuje się na pozytywny przykład innych podwarszawskich miast-ogrodów, które już są w rejestrze: Podkowy Leśnej, Milanówka i Konstancina-Jeziorny. Postanowiliśmy sprawdzić jakie korzyści płyną z wpisu, jakie kłopoty może on nastręczyć oraz jak układa się współpraca z konserwatorem w tych miastach.

Podkowa Leśna

Układ urbanistyczny Podkowy Leśnej jest w rejestrze zabytków od prawie 30 lat i nikt słuszności tej decyzji nie próbuje podważać.

- Podkowa Leśna już w 1981 r. została wpisana od rejestru zabytków. Koncepcja miasta–ogrodu zrealizowana według projektu Antoniego Jawornickiego z 1925, jest unikalnym rozwiązaniem tego typu w Polsce, dlatego warto je chronić – mówi wiceburmistrz Podkowy Leśnej Małgorzata Stępień-Przygoda.

Zwraca jednak uwagę na różnicę skali obu miast. W Otwocku mieszka ok. 45 tys. mieszkańców, w Podkowie – niespełna 4 tysiące, a liczba ta od lat pozostaje na niezmienionym poziomie.

Mimo zakusów deweloperów Podkowie udało się zachować przedwojenny układ urbanistyczny, leśny charakter i willową zabudowę. Włodarze podwarszawskiej miejscowości chwalą sobie współpracę z konserwatorem i nie potrafią przypomnieć sytuacji, w której doszłoby do konfliktu. - Przy chęci dialogu po obu stronach, zawsze można wypracować rozsądny kompromis – tłumaczą.

- Biorąc pod uwagę liczbę osób, które chcą zamieszkać w naszym mieście, mimo wysokich cen gruntów, wpis nie stanowi przeszkody, wręcz przeciwnie, podkreśla wyjątkowość tego miejsca – podsumowuje Stępień-Przygoda.

Milanówek: splendor i porządek

Na pytanie czy warto obejmować całe obszary miast wpisem do rejestru zabytków wiceburmistrz Milanówka Bogdan Korycki odpowiada krótko. - Zależy, jakie chce się mieć miasto. My zdecydowaliśmy, że chcemy zachować rezydencjonalny charakter i jesteśmy z tego zadowoleni.

Korycki nie zaprzecza, że taki wpis oznacza pewne utrudnienia w inwestycjach. Warto jednak ponieść takie wyrzeczenia. - Wygląd i klimat miasta je rekompensują – przekonuje.

Układ urbanistyczno-krajobrazowy miasta, wraz z 300 willami objęto konserwatorską ochroną w 1988 roku. W związku z tym w milanowskim ratuszu konieczność konsultacji wszelkich inwestycji z konserwatorem jest dziś zupełnie naturalna.

- Współpraca z konserwatorem układa się dobrze. Urząd spełnia swoje zadania. Nie jest zbyt pryncypialny, nie stwarza dodatkowych problemów, nie rzuca kłód pod nogi. Konserwator żyje w dzisiejszych czasach i ma tego świadomość – przekonuje wiceburmistrz Milanówka.

Także prywatni właściciele domów i posesji znajdujących się na obszarze objętym wpisem nie sygnalizują problemów. Czy są zatem jakieś minusy wynikające z ingerencji konserwatora w estetykę miasta?

- Nie widzę większych problemów z tego tytułu. Wpis zdecydowanie pomaga w zachowaniu wyglądu starego Milanówka. Choć podnosi często koszt remontów, to pozwala dbać o miasto i dodaje mu splendoru – podsumowuje wiceburmistrz Korycki.

Konstancin: wyszło nam na dobre

Podobnie myślą włodarze uzdrowiskowego Konstancina-Jeziorny. - To nie jest coś co nastręcza dodatkowych trudności – twierdzi zdecydowanie burmistrz Konstancina-Jeziorny Marek Skowroński. W miejscowości położonej na południe od Warszawy szczególną opieką objęty jest obszar około 200 hektarów.

- Mazowiecki konserwator jest dodatkowym organem czuwającym nad przestrzenią miasta. Współpraca układa się bardzo dobrze – mówi Marek Skowroński.

Na terenie chronionym przez konserwatora znajdują się także budynki niemające wartości historycznej. Do podobnej sytuacji dojdzie w Otwocku, jeśli projekt Barbary Jezierskiej wejdzie w życie. Burmistrz Konstancina zapewnia, że ten paradoks nie powinien skutkować problemami, ponieważ wszelkie decyzje konserwatora wobec niezabytkowych obiektów są wyłącznie formalnością.

- W ich przypadku wszelkie decyzje zapadają szybko – komentuje Skowroński - Każdy kto chce budować lub remontować w Konstancinie musi się liczyć z pewnymi obostrzeniami, ale miastu wychodzi to na dobre – dodaje.

Na pieniądze nie liczcie

Jako dodatkową korzyść płynącą z obszarowego wpisu do rejestru wojewódzka konserwator zabytków wskazuje możliwość pozyskiwania funduszy z Unii Europejskiej. Nasi trzej rozmówcy zgodnie twierdzą, że to mrzonki.

- Wpis nie ułatwił nam dotychczas pozyskania środków unijnych – mówi wiceburmistrz Podkowy Leśnej.

- Niestety dokonanie wpisu nie sprawia, że pozyskiwanie funduszy na ochronę zabytków jest łatwiejsze. Środki na ochronę musimy wydzielać z własnego budżetu – twierdzi wiceburmistrz Milanówka i dodaje, że w ostatnich latach Unia Europejska stawia raczej na ochronę obiektów postindustrialnych ograniczając środki na inne cele.

- Mamony z tego nie będzie. W kwestii finansowej Otwock niech liczy na siebie – radzi burmistrz Konstancina-Jeziorny.

Piotr Bakalarski

Czytaj także: