Dzielnica i miasto szukają lokali zastępczych dla rodzin, których mieszkania zostały zniszczone podczas środowego pożaru na Fasolowej. Nadzór budowlany podjął decyzję, że do domu nadal nie wróci 40 rodzin.
Pożar bloku przy Fasolowej wybuchł w środę po południu. Prawie sto osób zostało ewakuowanych. W akcji wzięło udział 150 strażaków, a walka z ogniem trwała do późnego wieczora. Dzielnica i spółdzielnia nadal liczą straty i próbują zorganizować mieszkańcom zastępcze mieszkania.
Nie wrócą do domu
- Na razie lokatorzy zatrzymali się u rodzin bądź bliskich, ale to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę, dlatego staramy się im pomóc. Zastępcze mieszkania ma zorganizować miasto, z prośbą o nie zgłosiło się do spółdzielni 13 rodzin. Wszyscy takie wsparcie otrzymają - mówi Marianna Piłka z zarządu spółdzielni "Dom".
Osoby, które nie mogły zatrzymać się u bliskich przebywają na terenie Parafii Świętej Rodziny przy ul. Zapustnej.
- Decyzją Nadzoru Budowlanego z użytkowania wyłączone są nadal cztery klatki. Osiem mieszkań jest spalonych, reszta jest zalana. W poniedziałek do budynku wkroczy specjalna ekipa, która uprzątnie lokale - dodaje Marianna Piłka.
150 strażaków
Pożar wybuchł w środę przed godz. 17 w bloku przy ulicy Fasolowej. Ogień pojawił w mieszkaniu na czwartym piętrze, ale szybko przeniósł się wyżej - na poddasze budynku. Rozprzestrzeniał się przez kilka godzin obejmując cały ciąg poddasza. Prawie sto osób zostało ewakuowanych. W akcji wzięło udział 150 strażaków, a walka z ogniem trwała do późnego wieczora.
Zalane zostały mieszkania od czwartego piętra do samego parteru. Nikomu nic się nie stało.
kz/sk
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / Tvnwarszawa.pl