Ratownicy ochotnicy uratowali mężczyznę. Na karetkę czekałby 40 minut, oni dotarli po pięciu

Źródło:
tvwarszawa.pl
Korytarz życia na proteście
Korytarz życia na proteścieTVN24
wideo 2/2
Korytarz życia na proteścieTVN24

Skrzyknęli się na Facebooku, pracują za darmo i po godzinach. – Bo wiemy, jak dramatyczna jest sytuacja w pogotowiu w czasie pandemii – tłumaczą. Ratownicy ochotnicy z grupy Stołeczni Samarytanie z własnej inicjatywy zabezpieczają trwające w Warszawie protesty. W poniedziałek uratowali życie około 50-letniemu mężczyźnie. Na pogotowie musiałby czekać 40 minut, oni dotarli po pięciu. 

Grupa Stołeczni Samarytanie zrzesza ratowników ochotników, których można zobaczyć ze sprzętem do pierwszej pomocy w trakcie trwających już drugi tydzień demonstracji.

- Chłopaki jadący na protest byli już w Śródmieściu i usłyszeli w radiu, że dyspozytor szuka wolnego zespołu do zatrzymania krążenia. Najbliższy dojechałby do pacjenta za 40 minut. Ponieważ chodziło o zagrożenie życia, zdecydowali, że są na tyle blisko, że mogą podjechać. Z eskortą policji udało im się dotrzeć po około pięciu minutach – opowiada Tomasz Komorowski, ratownik medyczny z Warszawy, który jest jednym z wolontariuszy pomagających w trakcie protestów.

- Mężczyznę resuscytowano przez 25 minut. Przez ten czas jego stan się nie polepszał, ale w końcu pacjent złapał rytm, miał migotanie, był defibrylowany. Pogotowie dojechało po około 20 czy 30 minutach od momentu podjęcia działań. Resuscytowano go na tyle skutecznie, że - jak wynika z moich wiadomości - dojechał do szpitala i trafił na OIOM, i nie był w najgorszym stanie. Nie wiemy jednak na tę chwilę, czy żyje – relacjonuje ratownik.

Czy bez ich pomocy pacjent by przeżył? – Czekając normalnie na karetkę, pacjent nie miałby najmniejszej szansy na przeżycie – ocenia dalej.

Biją im brawa, wstawiają za szybę kwiaty

Podczas trwających od 22 października protestów wśród demonstrantów regularnie przechadzają się ratownicy medyczni, którzy sprawdzają, czy ktoś nie potrzebuje pomocy. W piątek tłum liczący co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osób reagował na nich oklaskami, dla karetek tworzył korytarze życia, a z głośników płynęły apele: "dziękujmy medykom za pomoc w tak okropnych czasach".

- Takich reakcji od początku nie było. Najpierw ludzie myśleli, że to "policyjne" karetki. Teraz już się przekonali, że pomagamy bezinteresownie i jesteśmy niezależni - mówi Komorowski. - Biją nam brawa, ludzie z gastronomii udostępniają nam swoje lokale, które są teraz zamknięte, żebyśmy mieli toaletę czy mogli napić się herbaty i coś zjeść. Protestujący przechodzą obok karetek i wkładają nam za szybę kwiatki i laurki albo słodycze – opowiada ratownik.

Pomysł oferowania pomocy medycznej na protestach pojawił się na facebookowej grupie, do której należy około dwa i pół tysiąca medyków z Warszawy. - Zgłasza się dużo chętnych, razem z karetkami. Jesteśmy wolnymi strzelcami. Widzieliśmy też, co się działo na początku na protestach, kobiety były traktowane gazem, ludzie potrafią rzucać też kamieniami czy butelkami. Stwierdziliśmy, że też możemy przejść się na spacer i udzielać przy okazji pierwszej pomocy – opisuje początki Tomasz Komorowski.

Pomagają po godzinach pracy i za darmo

Ratownicy ochotnicy pomagający podczas protestów nie dostają za to żadnego wynagrodzenia. I robią to po godzinach z własnej inicjatywy. - Są nawet stratni, bo muszą jechać ze swoim prywatnym sprzętem, który sami zakupili. Nikt nie zwraca im za to pieniędzy - zaznacza nasz rozmówca.

Dlatego zorganizowali zrzutkę w internecie, ale została zablokowana - Nie mamy dostępu do zebranych tam pieniędzy. Mamy nadzieję, że zostanie odblokowana, bo udało się zebrać około 20 tysięcy złotych i to jest kwota, którą chcemy przeznaczyć właśnie na to, żeby oddać ratownikom to, co zużyli – wyjaśnia Komorowski.

"Nie opowiadamy się po żadnej ze stron"

- Działamy zupełnie niezależnie. Nie opowiadamy się po żadnej ze stron i pomagamy w czasie protestów wszystkim, którzy tego potrzebują. Ratownicy dzielą się informacjami, gdzie są aktualnie potrzebni – gdy w jakimś miejscy brakuje medyków, zaraz tam podchodzą lub podjeżdżają – mówi dalej. – Niektórzy przychodzą zaraz po pracy, na dwie godziny, ale i na cały protest. Większość z nas pracuje w warszawskim pogotowiu. Są też studenci medycyny, którzy są już w jakimś stopniu przeszkoleni i mogą udzielać więcej niż pierwszej pomocy – dodaje.

Dlaczego zdecydowali się pomagać? – Bo wiemy, jak dramatyczna jest sytuacja w pogotowiu w czasie pandemii koronawirusa. Teraz trzeba czekać na wolny zespół, który będzie jechał z odległego miejsca wyczekiwania. W ten największy protest w piątek czas oczekiwania na karetkę w kodzie pierwszym, czyli w bezpośrednim stanie zagrożenia życia, wynosił około godziny. W kodzie drugim, czyli na przykład złamana noga, złamanie zamknięte, pacjent musiał czekać od sześciu do ośmiu godzin. W normalnych czasach, kiedy nie ma pandemii, to w kodzie pierwszym karetka jest po około 3-5 minutach, a w kodzie drugim do 10-15 minut - opisuje sytuację pogotowia nasz rozmówca. Jak dodaje, w ubiegły piątek w miejscach protestu było około 13 karetek i pracowało około 100 medyków.

Jedna czwarta zgłoszeń to podejrzenie COVID-19

We wtorek rozmawialiśmy także z Karolem Bielskim, dyrektorem stołecznego pogotowia. Zapytaliśmy, dlaczego czas dotarcia do pacjentów tak bardzo się wydłużył.

- Taka sytuacja spowodowana jest głównie koronawirusem. Zespoły w przypadku wyjazdu do pacjenta z podejrzeniem covidowym muszą założyć kombinezony, przez to są również kolejki przed SOR-ami. Szczególnie że teraz jedna czwarta wyjazdów dotyczy podejrzeń zakażenia koronawirusem. Jeżeli pacjent znajduje się blisko stacji wyczekiwania, to dojazd będzie szybciej. Jeżeli dalej, dojazd jest utrudniony. Przed pandemią średni czas dotarcia do pacjenta na terenie Warszawy to około ośmiu minut – zaznaczył.

Autorka/Autor:

Źródło: tvwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl