Policjanci z Mokotowa zatrzymali nietrzeźwego mężczyznę, który przyjechał samochodem na komendę. Jak zaznaczają, tak pilnie chciał poskarżyć się na incydent z imprezy, że zostawił auto na środku jezdni.
28-latek pojawił się na komendzie przy Malczewskiego w tym tygodniu. Było kilka minut po północy, gdy stanął przed okienkiem oficera dyżurnego.
- Był poruszony faktem, że na spotkaniu towarzyskim, na którym pił alkohol, nieznany mu mężczyzna uderzył go w twarz - relacjonuje Robert Koniuszy, oficer prasowy mokotowskiej policji.
Zaznacza też, że poza lekkim zaczerwienieniem dolnej wargi nie dało się dostrzec żadnych innych obrażeń.
"Ponad jeden promil alkoholu"
- Policjanci wytłumaczyli, że mogą od niego przyjąć zawiadomienie, kiedy będzie trzeźwy, ale on stwierdził, że nie będzie nic składał. Nie jest zainteresowany oficjalnym zgłoszeniem. Przyjechał na komendę samochodem, ponieważ chciał się po prostu poskarżyć - wyjaśnia Koniuszy.
Gdy funkcjonariusze zapytali mężczyznę, gdzie ma samochód, ten wskazał na forda przed budynkiem komendy. Jak podaje Koniuszy, pojazd stał zaparkowany na środku ulicy, na części wyłączonej z ruchu.
- Wobec takiej sytuacji policjanci zbadali stan trzeźwości 28-latka. Alkometr wykazał, że miał ponad jeden promil alkoholu w wydychanym powietrzu - informuje policjant.
Konsekwencją tej sytuacji była utrata prawa jazdy. Auto 28-latka odebrał jego ojciec. - Teraz o dalszym losie nietrzeźwego kierującego zadecyduje sąd. Grozi mu kara do dwóch lat więzienia - podsumowuje Koniuszy.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja - Mokotów