"Siłą zaczęła wypraszać napastników z samochodu"

Kobieta wyszarpała napastników ze swojego auta
Kobieta wyszarpała napastników ze swojego auta
Źródło: KRP II
"Zawinęła rękawy i siłą zaczęła wypraszać napastników z samochodu" - tak według policji poradziła sobie z przyłapanymi na gorącym uczynku mężczyznami właścicielka auta. Jak podają funkcjonariusze, próbowali oni ukraść pojazd w garażu podziemnym na Mokotowie.

Policjanci mówią o odwadze i waleczności kobiety oraz umiejętności logicznego postępowania w stresującej sytuacji.

Niedoszli złodzieje odpuścili

"Dzięki determinacji pokrzywdzonej, udało się jej przegonić z samochodu rosłego 40-latka oraz jego nieco mniejszego i młodszego o 6 lat wspólnika" - ocenił rzecznik mokotowskiej policji Robert Koniuszy. Jak ustalili policjanci, obaj podejrzani przyjechali w walentynkową niedzielę swoim oplem do podziemnego garażu w jednej z mokotowskich galerii handlowych. Według policji mieli w planach ukraść samochód, za którym wjechali.

"Wykorzystując moment, że kierująca opuściła pojazd, otworzyli go i chcieli uruchomić, ale po chwili kobieta wróciła, gdyż pracownik ochrony poinformował ją, że to miejsce, do którego się wybierała, jest nieczynne" - przekazał Koniuszy.

Jak dodał, kiedy stanęła przed swoim autem, nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. "Za kierownicą siedział rosły mężczyzna i majstrując coś pod kolumną kierownicy, próbował uruchomić jej auto. Wtórował mu przy tym siedzący obok mężczyzna. Kobieta najpierw zapytała, dlaczego siedzą w jej samochodzie i chcą jej zabrać pojazd, a kiedy nic nie odpowiedzieli, zawinęła rękawy i siłą zaczęła wypraszać napastników z samochodu" - opisał dalej policjant.

Zaznaczył, że mężczyźni zobaczyli, że determinacja kobiety walczącej o swoją własność, jest na wysokim poziomie i lepiej się wycofać. "Czym prędzej opuścili jej samochód, wsiedli w ciemnego opla insignia i odjechali" - wskazał policjant.

Policja: zatrzymany chciał zrobić sobie krzywdę

Kobieta wezwała na miejsce policję. Zabezpieczono ślady w aucie i przeprowadzono oględziny. Inne patrole szukały sprawców. Jak ustalili funkcjonariusze, ci na krótki czas wyjechali z Warszawy. "Policjanci z wydziału kryminalnego mokotowskiej policji w niespełna trzy dni operacyjnie ustalili, że za sprawą usiłowania kradzieży samochodu stają 40-letni mieszkaniec Służewia nad Dolinką i jego młodszy kolega. Wobec powyższego postanowili ich odwiedzić" - przekazał Koniuszy.

Jak dodał, starszego z nich policjanci zauważyli w samochodzie w pobliżu miejsca zamieszkania. "Nie chcąc go stracić z oczu, pojechali za nim na stację paliw przy ul. Nowoursynowskiej, do której się wybrał. To był ostatni przystanek podejrzanego. Został zatrzymany i przewieziony do swojego mieszkania, które przeszukali. W pomieszczeniach piwnicznych funkcjonariusze odnaleźli ponad 21 gramów mefedronu. Po wszystkim mężczyzna trafił do policyjnej celi. W trakcie czynności bardzo wyraźnie manifestował swoje niezadowolenie z racji pozbawienia go wolności głównie poprzez zachowania autoagresywne. Policjanci poskromili jego zamiary robienia sobie krzywdy, stosując odpowiednie środki zapobiegawcze, w tym kask ochronny" - opisał policjant.

36-latek został zatrzymany również w jednym z mieszkań na Mokotowie. Policja wskazała, że w odróżnieniu od swojego kolegi był bardziej spokojny.

Zarzuty

Obaj mężczyźni trafili do cel. Po zebraniu dowodów rzeczowych pozwalających na przedstawienie zarzutów zostali przesłuchani.

"Starszy z podejrzanych usłyszał zarzuty usiłowania kradzieży z włamaniem samochodu oraz posiadania środków odurzających. Młodszy stanął pod zarzutem usiłowania. Mężczyźni przyznali się do przestępstw i zadeklarowali chęć dobrowolnego poddania się karze. Teraz o ich dalszym losie zadecyduje sąd, który może ich skazać nawet na 10 lat więzienia" - podsumował Koniuszy.

Informowaliśmy także o zarzutach za kradzież trzech aut na terenie Warszawy:

szumi
Trzy osoby usłyszały zarzuty za kradzież aut
Czytaj także: