Emeryci z Niemiec zostali zastrzeleni w 2012 roku. Koniec śledztwa, kluczowym dowodem rękawiczka

Zatrzymano 68-latka podejrzanego o podwójne zabójstwo
W 2012 roku w Warszawie zamordowano parę emerytów z Niemiec - materiał "Uwagi" TVN cz. 1
Źródło: Uwaga, prod. TVN, 2012
Jest akt oskarżenia dla 68-latka podejrzanego o zabójstwo dwójki emerytów z Niemiec. Ich zwłoki znaleziono niedaleko Jeziorka Czerniakowskiego ponad 12 lat temu. Co ustalili śledczy?

- Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała w dniu 30 września 2024 roku do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia w sprawie zabójstwa dwójki emerytów niemieckich, do którego doszło na warszawskich Siekierkach w maju 2012 roku - poinformował Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Jak dodał, oskarżonemu Zdzisławowi W. zarzucono popełnienie dwóch zabójstw przy użyciu pistoletu kaliber 6,35 mm, przy czym dokonał tych czynów w warunkach powrotu do przestępstwa, tzw. recydywy. Dodatkowo oskarżono go o posiadanie bez wymaganego zezwolenia broni palnej.

Strzały w głowę

Do morderstwa doszło 19 maja 2012 roku późnym wieczorem przy ulicy Wolickiej nieopodal Jeziorka Czerniakowskiego. Ciała dwójki Niemców znaleziono niedaleko czerwonego volkswagena craftera, którym podróżowali. 62-letnia kobieta miała cztery rany postrzałowe głowy i klatki piersiowej. Jej 63-letni mąż zginął od jednego strzału w głowę. W aucie niemieckiej pary mordercy pozostawili kilka cennych przedmiotów, biżuterię, zegarki, ale ukradli należącą do Silke G. torebkę.

Policjanci od początku jednak wykluczali motyw rabunkowy. Pierwsza wersja wydarzeń zakładała, że turyści mogli znać zabójcę, który przyjechał za nimi do Polski aż z Niemiec. Tuż przed wyjazdem do Polski podróżnicy udzielili wywiadu niemieckiemu tygodnikowi "Stern".

Dziennikarz napisał: "Obce kraje, obcy ludzie, natura. Ciekawość do nowych miejsc i apetyt na przygodę to wspólny mianownik tej niemieckiej pary z Hamburga".

Kamerę i portfel wyrzucili

Później okazało się, że w aucie przewożone były narkotyki, a trasa, którą podróżowali emeryci, budziła wątpliwości (funkcjonariusze sprawdzili GPS). Jak ustalili, mieszkali w centralnych Niemczech, później pojechali do Hamburga, następnie do Polski. Policjanci w sprawie zabezpieczyli monitoring z całej Polski oraz znalezioną w pobliżu rękawiczkę ze śladami DNA (była na niej też krew zamordowanej).

Ponadto po emisji materiału na temat zabójstwa, w "Uwadze" TVN, małżeństwo mieszkające na ulicy Bartyckiej przyniosło kamerę zamordowanych emerytów na komendę na Wilczą. Powiedzieli, że znaleźli ją na wale, po drugiej stronie, kiedy poszli po szczaw. Był tam też portfel.

Policjanci sprawdzili ich wersję zdarzeń z wykrywaczem kłamstw. Z zabójstwem nie mieli nic wspólnego. Policjanci przeszukali miejsce, w którym znaleziono portfel. Rzeczy były porozrzucane.

Kluczowym dowodem była rękawiczka

- Zasadnicze znaczenie dla sprawy miała ujawniona w dalszej okolicy od miejsca zdarzenia, wśród rzeczy należących do pokrzywdzonych, rękawiczka koloru czarno-czerwonego, na której ujawniono obecność cząsteczki GSR z pozostałościami po wystrzale oraz DNA pochodzące od pokrzywdzonej obywatelki Niemiec oraz DNA pochodzenia męskiego, które pochodziło od innej osoby niż pokrzywdzony - przyznaje teraz prokurator Skiba.

Prokurator przyznaje, że sprawdzane były różne wersje śledcze, obejmujące m.in.: konflikt na tle nieudanych transakcji narkotykowych, w które mogli być zaangażowani pokrzywdzeni, napad rabunkowy z użyciem broni oraz egzekucję seryjnego zabójcy. Bezskutecznie, śledztwo zostało umorzone.

- Przełom nastąpił po ponad 10 latach, w połowie 2023 roku, gdy w wyniku stałego monitorowania sprawy przez prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Warszawie oraz czynności analityczno-śledczych podejmowanych przez funkcjonariuszy z tzw. Archiwum X Komendy Głównej Policji, udało się ustalić sprawcę przedmiotowego przestępstwa. Ujawniony na wspomnianej rękawiczce profil DNA pochodzenia męskiego okazał się zgodny z DNA ustalonego sprawcy Zdzisława W., z zawodu czeladnika krawiectwa i murarstwa - opisuje Skiba.

Mężczyzna był wielokrotnie karany, w momencie przedstawienia zarzutów odbywał karę pozbawienia wolności we Wrocławiu za usiłowanie zabójstwa swojego syna.

Nie przyznaje się

- Sprawca w toku śledztwa konsekwentnie nie przyznawał się do popełnienia zarzuconych mu czynów i przedstawiał swoją linię obrony. Przeprowadzone za zgodą podejrzanego badania wariograficzne, tj. przy użyciu tzw. wykrywacza kłamstw, wzmocniły materiał dowodowy, wskazujący na sprawstwo podejrzanego w zakresie zarzucanych mu czynów - informuje prokurator.  

Czytaj także: