Magdalena Biejat kocha metro, ale stawia na tramwaje

TVN24 Clean_20240214201018(12072)_aac
Magdalena Biejat o inwestycjach w mieszkania
Źródło: TVN24
Do pracy jeździ rowerem, nawet jeśli musi pokonywać niebezpieczną dla rowerzystów Puławską. Kocha metro, którego - jak zapewniła - używa "niemal codziennie, nie tylko w kampanii wyborczej". Ale zamiast topić miliardy w trzecią linię podziemnej kolejki wolałaby rozbudować sieć tramwajową. Kandydatka na prezydentkę Warszawy Magdalena Biejat opowiedziała w środę o swojej wizji transportu w mieście.

Wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy i ruchów miejskich na prezydentkę Warszawy zauważyła na wstępie, że "mobilność to nie tylko metro, tramwaj, autobus, to także poruszanie się na piechotę, rowerach czy hulajnogach". - Dojeżdżam do Sejmu na rowerze. Mierzę się z tym, jak zaprojektowane są ścieżki rowerowe. Na placu Trzech Krzyży poprowadzono je tak, że wywołano konflikt między pieszymi a rowerzystami. To nie powinno tak wyglądać - oceniła.

- Chcemy, żeby Warszawa zainwestowała w chodniki i spójną infrastrukturę rowerową - powiedziała, a dopytywana, gdzie drogi dla rowerów powinny powstać priorytetowo, wymieniła Puławską, czyli wyrzut sumienia Rafała Trzaskowskiego (mimo remontu na odcinku między Dolną a Goworka nie ma żadnej oferty dla rowerzystów). - Chodniki są bardzo wąskie, wielu rowerzystów i wiele rowerzystek boi się jeździć ulicą, bo jest niebezpiecznie. Sama jeżdżę ulicą, ale nie oczekujmy, że wszyscy użytkownicy rowerów będą przeciskać się slalomem pomiędzy samochodami -  mówiła Biejat.

"Buspasy wszędzie tam, gdzie autobusy stoją w korkach"

Potem przyszła pora na odrobinę teatru. Kandydatka wyjęła pudełko z napisem "Rozwiązanie problemu korków w Warszawie". Wyjęła z niego kartę miejską w wersji maxi.

- Mamy rozwiązanie korków w Warszawie, karta miejska będzie gwarantowała wolność od korków, jak karta wyjścia z więzienia z Monopoly. Jeśli ktoś dziś narzeka na transport w Warszawie, to są to użytkownicy autobusów. Najmniej można na nich polegać. Zadbamy o to, by użytkownicy autobusów mieli gwarancję, że autobusy stać w korkach nie będą. Rozwiązanie jest proste, skuteczne i tanie - są to buspasy. Wprowadzimy buspasy wszędzie tam, gdzie autobusy stoją w korkach - zadeklarowała Magdalena Biejat.

Gdzie widziałaby je w pierwszej kolejności? - Czerniakowska na Mokotowie, Pułkowa na Bielanach - odparła, zastrzegając, że nie wszędzie musi to być buspas na całej długości trasy. - Niekiedy wystarczy śluza czy kilkusetmetrowy odcinek na jakiejś szczególnie korkującej się części drogi - dodała.

Tramwajem do Ząbek, Raszyna czy Łomianek?

O tramwajach mówił głównie Marek Szolc, radny Warszawy z Lewicy. Nie szczędził gorzkich słów obecnym władzom Warszawy. - W te pięć i pół roku kadencji oddano zaledwie około cztery kilometry infrastruktury tramwajowej - półtora kilometra na Tarchominie i nieco ponad dwa kilometry na Kasprzaka. Obiecywane wielokrotnie inwestycje jak linie na Zieloną Białołękę czy na Gocław są przesuwane na święte nigdy - krytykował Szolc.

Jak zauważył, jeśli inwestycje są przekładane na lata 30., to nie sposób mówić, że są "absolutnym priorytetem". - W spółce Tramwaje Warszawskie jest mnóstwo ekspertów, pasjonatów tematu, kompetentnych osób, które czekają w blokach startowych, by realizować ambitne projekty - tłumaczył. I przekonywał, że przy przestawieniu priorytetów, linia na Gocław jest wykonalna do 2027 roku, wzdłuż Modlińskiej - do 2028 roku, a na Zieloną Białołękę - do 2028 roku. - Ten ostatni to sześć kilometrów torowiska, szacujemy, że kosztowałby około 500 milionów złotych. To nie są pieniądze, które są nie do zdobycia - stwierdził Szolc.

Magdalena Biejat przypomniała, że około milion osób codziennie dojeżdża do Warszawy, dlatego warto wyciągnąć z szuflad dawne koncepcje budowy linii tramwajowych do podwarszawskich miejscowości: Ząbek, Raszyna czy Łomianek. - Ale żeby to się wydarzyło, Warszawa musi mocniej działać na rzecz wznowienia prac nad ustawą metropolitalną. Bez ustawy, która da możliwość współfinansowania takich inwestycji nic się nie wydarzy - przyznała.

Metro ma służyć mieszkańcom, nie deweloperom

Tak przeszła do metra, które przed każdymi wyborami najbardziej elektryzuje mieszkańców. Kampanijnie dyskusje przybierają zazwyczaj formę map z wyrysowanymi na kolorowo kolejnymi liniami podziemnej kolejki. Większość pozostaje fantazją. Dlatego kandydatka Lewicy przekazała, że mapkami szafować nie będzie, choć "kocha metro".

- Ja jeżdżę metrem niemal codziennie, nie tylko w kampanii wyborczej, bo mam to szczęście, że mieszkam przy linii metra. Jednocześnie uważam, że należy je budować tak, by służyło mieszkańcom, nie deweloperom. Metro powinno powstać w sposób oparty o analizy i badania. Miasto takie badanie ma, mimo to, decyduje się wytyczać metro niezgodnie z rezultatami i rekomendacjami ekspertów - przekonywała wicemarszałkini Senatu, nawiązując do forsowanej przez Rafała Trzaskowskiego trzeciej linii ze Stadionu Narodowego na Gocław. Prognozy mówią o bardzo małych potokach pasażerskich, rzędu kilku tysięcy osób w szczycie na godzinę.

- Według danych ratusza, przepustowość (trzeciej linii na forsowanej trasie - red.) w godzinach szczytu jest do obsłużenia przez 18-metrowy autobus. Po co wydawać miliardy złotych na rozwiązanie infrastrukturalne, które jest najdroższe ze wszystkich w budowie i eksploatacji - pytał Kuba Czajkowski z Miasto Jest Nasze. A Marek Szolc dodał, że "trwają histeryczne próby nadania sensu" trzeciej linii poprzez dopuszczenie możliwości dogęszczania zabudowy w planach miejscowych Gocławia.

- Mieszkańcy Pragi Południe będą wolniej dojeżdżać do centrum niż mogliby tramwajem lub autobusem. Ten odcinek będzie nas kosztował pięć miliardów złotych, przy sprzyjających wiatrach powstanie za osiem lat - argumentowała Biejat. W jej opinii przebieg trzeciej linii trzeba zmienić, a do tego czasu inwestować w tramwaje. Nie pokazując konkretnych przebiegów mówiła, że potrzebne są: linia z Grochowa do centrum, nitka łącząca Białołękę z lewym brzegiem oraz trasa równoległa do M1 (północ-południe).

Magdalena Biejat postawiałby na tramwaj
Magdalena Biejat postawiałby na tramwaj
Źródło: tvnwarszawa.pl

Pytanie o podwyżki cen biletów komunikacji

Na pytanie o ewentualną podwyżkę cen biletów w związku z rosnącymi kosztami komunikacji, stwierdziła krótko: - Nie planujemy podwyżki cen biletów.

Nazwiska swojego ewentualnego zastępcy do spraw transportu na razie nie zdradziła.

Czytaj także: