Ktoś pomalował niebieską farbą 21 aut i paczkomat

Ktoś pomalował sprejem reflektory aut
Ktoś pomalował reflektory aut
Źródło: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl
Właściciele samochodów zaparkowanych przy jednym z osiedli na Nowodworach odkryli we wtorek rano niebieskie plamy na reflektorach. Policja podaje, że uszkodzonych zostało ponad 20 pojazdów oraz pobliski paczkomat. Sprawca zostawił też kartki z pogróżkami.

- Prawdopodobnie w nocy ktoś pomalował reflektory samochodów osobowych zaparkowanych wzdłuż ulicy Sprawnej. Obecnie niebieskie plamy na tylnych światłach można zauważyć na dziesięciu autach, które stoją na ulicy jeden za drugim - relacjonuje Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl. Jak opisuje, wszystkie zniszczone pojazdy to samochody osobowe, pozostawione na klepisku pomiędzy jezdnią a chodnikiem. - Nie utrudniają ruchu ani pieszym, ani rowerzystom - zauważa nasz reporter.

Miejsce zdarzenia sprawdzali policyjni technicy. - O godzinie 6.50 otrzymaliśmy zgłoszenie w tej sprawie. Uszkodzonych zostało 21 pojazdów i paczkomat. W tej chwili przyjmowane są zawiadomienia od właścicieli pojazdów. Wykonujemy również czynności zmierzające do ustalenia sprawcy - informuje Irmina Sulich z Komendy Stołecznej Policji. 

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, właściciele mieli znaleźć za wycieraczkami kartki z pogróżkami. Sprawca groził podpaleniem aut. Potwierdziła to pani Klaudia, która skontaktowała się z redakcją Kontakt 24. - Za wycieraczkami niektórych aut znalazły się też pogróżki. Od godzin porannych do prawie 12 na miejscu pracowała policja - cała ulica była przepełniona właścicielami pojazdów i funkcjonariuszami. Ja również byłam na miejscu zdarzenia - przekazała.

Do wiadomości załączyła zdjęcia z akcji oraz wcześniejsze zdjęcia z pożarów. Kobieta łączy bowiem tę sytuację z wcześniejszymi incydentami w tej okolicy. - Ciekawym wątkiem - o którym wielu mieszkańców nie mówi - jest to, że na pobliskim parkingu od dawien dawna auta są palone, dewastowane i niszczone. Stoją w takim stanie nawet kilka miesięcy - zwróciła uwagę czytelniczka.

Czytaj także: