Ponad cztery lata temu właściciele nieruchomości przy ulicy Batalionów Chłopskich na Bemowie dowiedzieli się, że w miejscu ich domu biegła będzie droga. Od tego czasu pod budynkiem zdążono wykopać tunel metra, a miasto nadal nie złożyło oferty wykupu działki. Na dodatek, 70-letnia mieszkanka musi w każdej chwili być gotowa na wizytę inżynierów lub budowlańców budujących podziemną kolej.
Ładny dom i zadbany ogród, które rzucają się w oczy po wejściu na działkę to tylko pozory. Po chwili zauważamy odgrodzony blaszanym ogrodzeniem teren, liczne znaczniki wbite w ziemię, czujniki wstrząsów oraz wiązki przewodów. Na terenie za domem rodzina w zasadzie nic nie może robić, łąka jest zaniedbana i zarośnięta. To efekty działań pracowników budowy nowej linii metra przechodzącej pod działką.
- Największe uciążliwości wystąpiły, gdy coś zaczęło dziać się z ziemią na działce. Wtedy całkowicie odgrodzono część ogrodu i założono czujniki wstrząsowe. Ludzie z budowy metra zaczęli przyjeżdżać nawet po parę razy dziennie, aby sprawdzać odczyty. W momencie, gdy pod naszym domem przechodziła tarcza drążąca tunel, moja mama musiała ściągać wszystkie rzeczy ze ścian. - mówi współwłaściciel działki pan Piotr. - Gdyby dwa lata temu miasto normalnie wykupiło działkę, to teraz mieliby ciągły dostęp do tego terenu, a moja mama nie musiałaby robić za dozorcę. - dodaje.
"Jestem traktowana jak dozorca"
W domu na stałe mieszka tylko 70-letnia pani Barbara. Skarży się, że w związku z budową co chwila potyka się o znaczniki we własnym ogrodzie. Jak twierdzi, największą uciążliwością są jednak ciągłe wizyty pracowników budowy. Od kiedy ruszyły prace związane z nową linią metra, musi regularnie wpuszczać ich na teren posesji. Na miejsce przyjeżdżają między innymi po to, by montować nowe instalacje, odczytywać pomiary czy znaczyć teren kołkami.
- Syn polecił mi zapisywać każdą wizytę w kalendarzu. W zeszłym roku było ich ponad 60. Wielokrotnie zdarzało się, że pracownicy przychodzili kilka razy dziennie. Nie mogłam umówić się do lekarza czy wyjść na zakupy, bo w każdej chwili mogli zadzwonić, że zaraz będzie trzeba im otworzyć. - mówi pani Barbara. - Z czasem nauczyli się żeby najpierw zapytać czy jestem na miejscu, ale na początku dzwonili, że za chwilę przyjadą i będzie im trzeba otworzyć. Ja to właściwie we własnym domu robię teraz za dozorcę.
Domu nie będzie, działka wciąż niewykupiona
- Mój ojciec ten dom chciał już wiele lat temu sprzedać deweloperowi, ale miasto odmówiło wydania pozwolenia na budowę. Miało to związek ze wstępnymi planami dotyczącymi budowy nowych stacji metra i deweloper wycofał się z transakcji - opowiada pan Piotr. - My w zasadzie już wtedy mieliśmy świadomość, że prędzej czy później nie będziemy tu mogli mieszkać.
W czerwcu 2020 roku Wojewoda Mazowiecki wydał decyzję dotyczącą lokalizacji nowych stacji drugiej linii metra. Wspomniana decyzja swoim zakresem obejmowała działkę, na której położony jest dom rodzinny pana Piotra, obecnie zamieszkiwany przez jego 70-letnią matkę. Decyzja nie przewidywała wykupu działki, ale ograniczała możliwość korzystania z niej, ze względu na potrzebę wybudowania na niej naziemnych elementów instalacji metra. Od tego czasu właściciele działki nie mogli przeprowadzać bez zgody wojewody remontów, a każda kolejna zabudowa stała się niemożliwa.
We wrześniu tego samego roku, Urząd Miasta st. Warszawy przyjął nowy plan zagospodarowania przestrzennego dla obszaru Chrzanów II. Według niego na działce zlokalizowana ma być poszerzona ulica gen. Ludomiła Rayskiego. Będzie ona przechodziła również przez teren, na którym teraz stoi dom. W związku z tym została przekształcona w 80 procentach na działkę drogową. Zgodnie z prawem 18 listopada 2022 właściciele działki złożyli wniosek o wykup całej nieruchomości przez miasto. Urząd Dzielnicy Bemowo uznał wniosek za zasadny i poinformował, że miasto powoła zespół negocjacyjny.
- Nikt z urzędu miasta z nami nie rozmawiał. Wiemy, że rada dzielnicy Bemowo, która bardzo starała nam się pomóc, dostała od miasta odpowiedź, że wykup jest zasadny i są na to przeznaczone pieniądze. - mówi pan Piotr. - Gmina poinformowała nas, że miasto zamierza wykonać wycenę działki i już po kilku dniach przyszli eksperci. Wiemy, że ta wycena została stworzona, trafiła do gminy, ale nam od tego czasu żadnej oferty nie przedstawiono - dodaje.
Sprawa trafiła do sądu
- Po upływie sześciu miesięcy, w trakcie których nie dostalismy odpowiedzi na nasz wniosek, skierowaliśmy do Urzędu Gminy dwa lub trzy pisma, że w takiej sytuacji my nie mamy wyboru i musimy skierować sprawę do sądu. W odpowiedzi dostaliśmy informację, że zbierze się komisja i rozpoczną się negocjacje. Ponownie nic się jednak nie stało - mówi pan Piotr. - W związku z tym, pod koniec zeszłego roku, złożyliśmy wniosek do sądu o wydanie decyzji administracyjnej. Na ten moment sąd dał gminie czas do końca marca na podjęcie decyzji - tłumaczy.
- Zgodnie z przepisami prawa tej działki nie można nie wykupić. Jeżeli miasto nie udzieli żadnej odpowiedzi, to sąd zadecyduje jaka będzie kwota tego wykupu. Faktem jest, że my nie zgodziliśmy się na negocjacje sądowe, bo to jeszcze bardziej wydłuży czas całej procedury. Natomiast my cały czas jesteśmy otwarci na to, że ktoś z miasta przyjdzie do nas i przedstawi ofertę.
Miasto odpowiada
O ustosunkowanie się do zarzutów poprosiliśmy przedstawicieli miasta. Zapytaliśmy ich między innymi o dotychczasowe działania podjęte w celu wykupienia nieruchomości oraz dalsze plany miasta w tej kwestii.
- Miasto Stołeczne Warszawa od chwili złożenia przez współwłaścicieli nieruchomości położonej przy ul. Batalionów Chłopskich 83, wniosków o odszkodowanie, a następnie o wykup rzeczonej nieruchomości, podejmowało czynności mające na celu ocenę zasadności tychże wniosków, co wynika choćby z wymiany korespondencji, w której m.st. Warszawa m.in. informowało współwłaścicieli o podejmowanych czynnościach oraz wyjaśniało reżim prawny zgłaszanych roszczeń. - informuje rzeczniczka prasowa Marzena Gawkowska. -Przed ostatecznym zakończeniem tychże rozmów współwłaściciele zdecydowali się jednak przenieść sprawę na drogę postępowania sądowego. Obecnie w tej sprawie toczy się postępowanie przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Postępowanie znajduje się na etapie podejmowania dalszych czynności przez sąd po złożeniu przez m.st. Warszawę odpowiedzi na pozew. Teraz to sąd w treści wyroku oceni zasadność roszczeń i ewentualnie je wyceni. - dodaje.
Należy zauważyć, że właściciele nieruchomości faktycznie odrzucili możliwość mediacji sądowych, ale jednocześnie zaznaczyli, że nadal otwarci się na rozpatrzenie oferty, jeżeli taka zostanie złożona. Miasto potwierdza tę wersję wydarzeń. Kluczowym jest jednak fakt, że wniosek o wykup całkowity został przez właścicieli złożony 18 listopada 2022 roku. Pozew o wydanie decyzji zastępczej wnieśli do sądu 3 czerwca 2024 roku. Przez ponad półtora roku miasto nie złożyło właścicielom żadnej oferty. Z art. 37 ust. 9 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym jasno wynika, że miasto na wykonanie obowiązków związanych z roszczeniami ma sześć miesięcy od daty wpłynięcia wniosku. W przypadku zwłoki właścicielom należą się odsetki.
Wykonanie obowiązku wynikającego z roszczeń, o których mowa w art. 36 prawo do żądania od gminy odszkodowania lub żądania wykupienia nieruchomości ust. 1–3, następuje w terminie 6 miesięcy od dnia złożenia wniosku, chyba że strony postanowią inaczej. W przypadku opóźnienia w wypłacie odszkodowania lub wykupie nieruchomości właścicielowi albo użytkownikowi wieczystemu nieruchomości przysługują odsetki ustawowe za opóźnienie.Art. 37 ust. 9 Ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym
Każdy kolejny miesiąc to odsetki
Zgodnie z ustawą od momentu złożenia przez właścicieli wniosku o całkowity wykup nieruchomości miasto miało pół roku na przeprowadzenie i sfinalizowanie negocjacji. Ponieważ to nie nastąpiło, od upływu tego terminu naliczane są odsetki.
- Z operatu szacunkowego, który wykonaliśmy w 2023 roku, wynikało że nieruchomość warta była niecałe dziewięć milinów złotych. Podejrzewam, że w tym momencie to jest trochę ponad dziesięć milionów. - wylicza pan Piotr. - Same odsetki naliczane są jednak od prawie dwóch lat i w tym momencie wynoszą ponad dwa miliony złotych
Do sprawy odsetek odniosła się również radna Bemowa Kamila Gołębiowska, która interweniowała w tej sprawie. - Z mojej perspektywy, oprócz problemu mieszkańców, ważną kwestią jest również to, że zwlekanie miasta powoduje naliczanie odsetek. To jest konkretna kwota, którą poniesiemy my wszyscy, bo to przecież z naszych podatków składa się budżet miasta.
Na nasze pytania dotyczące odsetek miasto nie odpowiedziało.
Interwencja radnej
Chcąc wyjaśnić sytuację i ustalić przyczyny opóźnień działań związanych z wykupem nieruchomości radna złożyła interpelację do prezydenta Warszawy. Zaapelowała również o podjęcie działań zmierzających do rozpoczęcia i sfinalizowania negocjacji.
- Kompletnie niezrozumiałe jest dlaczego cały ten proces tyle trwa. Czekam na to, co w tej kwestii ma do powiedzenia miasto. Być może są jakieś racjonalne powody, ale nie rozumiem dlaczego one nie zostały przedstawione właścicielom. Wiem również, że na pewnym etapie miasto zleciło wykonanie wyceny nieruchomości, ale właściciele twierdzą, że nigdy nie została im ona zaprezentowana.
Na interpelację radnej po 16 dniach odpowiedziała Dyrektor Koordynator ds. Gospodarowania Nieruchomościami w warszawskim ratuszu Karolina Bober. W piśmie na próżno szukać jednak odpowiedzi na pytanie, dlaczego właściciele ponad 2 lata czekają na złożenie im oferty wykupu. Stwierdzono w nim jednak, że zebrał się specjalny zespół, który stwierdził zasadność roszczeń właścicieli nieruchomości.
- Niezrozumiała jest dla mnie nadal kwestia przewlekłości działań miasta, czyli co się wydarzyło pomiędzy kwietniem 2023 roku, kiedy to wnioskodawcy złożyli swoje roszczenie wykupu do czerwca 2024 roku, kiedy to sprawa trafiła do sądu. Miasto powinno w ciągu 6 miesięcy, zgodnie z przepisami zamknąć negocjacje. I o tej kwestii miasto w odpowiedzi milczy. Tymczasem właściciele wciąż pozostają w niepewności, co do ich przyszłości i nie mają żadnej informacji ze strony miasta. - komentuje odpowiedź miasta radna Gołębiowska. - Nie może być tak, że ludzie, którzy w sposób oczywisty zostali poszkodowani w związku z decyzjami podejmowanymi przez organy samorządowe są pozostawieni sami sobie. Oczekuję, że miasto podejmie konkretne działania, by sprawę doprowadzić do końca. Odpowiedź zawarta w interpelacji nie jest dla mnie wyczerpująca i będę wnosić o kolejne wyjaśnienia i informacje oraz dokumenty - dodaje.
Autorka/Autor: Mateusz Mżyk
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Mżyk/tvnwarszawa.pl