W Sądzie Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces Tomasza K., który został oskarżony o zabójstwo żony i upozorowanie wypadku na przejeździe kolejowym w Mezowie (woj. pomorskie). Do wypadku doszło w styczniu 2024 roku. Mężczyzna odmówił składania zeznań. Grozi mu dożywocie.
Reporter Adam Krajewski powiedział na antenie TVN24, że oskarżony odmówił składania zeznań, dlatego sąd odczytywał jego wcześniejsze zeznania, które składał w czasie śledztwa i których treść była dość brutalna.
- Po pobiciu żony ciężkim przedmiotem, włożył ją, jeszcze przytomną, do bagażnika jej samochodu i pojechał nim na przejazd kolejowy. Tam ustawił auto dokładnie na przejeździe, przeniósł kobietę z bagażnika na miejsce kierowcy i zapiął pasami. Kilkanaście minut później w samochód uderzył pociąg - zrelacjonował.
Krzysztof Wiechowski, pełnomocnik rodziny ofiary, powiedział, że kluczowe dla sprawy będzie ujawnienie tego, że zbrodnia planowana była z dużym wyprzedzeniem. - Pierwsze decyzje w tej sprawie zapadały już na kilka tygodni przed samym zdarzeniem. 10 stycznia Tomasz K. zrealizował swój z góry powzięty zamiar - dodał.
Mężczyzna usłyszał trzy zarzuty: zabójstwa, sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym oraz uszkodzenia mienia.
Prokuratura: wypadek miał ukryć zbrodnię
10 stycznia 2024 roku w godzinach wieczornych na przejeździe kolejowym w Mezowie doszło do zderzenia pociągu relacji Kartuzy - Gdańsk Wrzeszcz ze skodą fabią. W środku znaleziono ciało kobiety.
Prokurator Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przekazał, że w toku prowadzonego śledztwa ustalono, że wypadek kolejowy został upozorowany w celu zatarcia śladów zabójstwa pokrzywdzonej. - Tego samego dnia, w salonie kosmetycznym prowadzonym przez kobietę, oskarżony pokłócił się z nią. Kiedy pokrzywdzona próbowała połączyć się z numerem alarmowym 112, Tomasz K. uderzył ją z dużą siłą jedenaście razy w głowę twardym, tępokrawędzistym narzędziem - powiedział.
Zdaniem śledczych oskarżony włożył pokrzywdzoną do bagażnika samochodu i pojechał na przejazd kolejowy w Mezowie. Następnie umieścił kobietę na miejscu kierowcy i zostawił na przejeździe kolejowym.
Motywem zbrodni zabójstwa miał być rozpad małżeństwa, z czym mężczyzna nie mógł się pogodzić. - W toku śledztwa Tomasz K. został poddany badaniom przez biegłych lekarzy psychiatrów i psychologa. Po obserwacji biegli stwierdzili, że Tomasz K. nie jest osobą chorą psychicznie ani upośledzoną umysłowo. W chwili popełnienia zarzucanych mu przestępstw mógł rozpoznać znaczenie czynów i pokierować swoim postępowaniem - powiedział Duszyński.
Tomaszowi K. grozi dożywocie.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Kartuzach