- Chłopiec był u nas, został przebadany i pojechał do domu. Nie mamy sobie nic do zarzucenie - mówi Marek Tybor, naczelny lekarz Szpitala Powiatowego w Kartuzach, gdzie nie przyjęto na oddział 5-letniego dziecka. Kacper był siny, słaniał się na nogach i miał tylko 33 stopnie Celsjusza. Kiedy trafił do szpitala w Gdańsku było już za późno, chłopiec zmarł. Sprawę bada prokuratura i Rzecznik Praw Pacjenta.