W sprawie rosyjskiej rakiety - która spadła w grudniu, a znaleziono ją przypadkowo w kwietniu - politycy zrzucają winę na wojsko. Dokumenty, do których dotarli dziennikarze "Rzeczpospolitej" dowodzą, że polskie władze zostały powiadomione o sytuacji już 16 grudnia - najpierw premier telefonicznie, a meldunek jeszcze w nocy trafił na biurko szefa MON. Maciej Warsiński.