Schowane w kokonie z bandaży, ukrywają pod kapturem i okularami przeciwsłonecznymi wielkie siniaki. Trudno ich nie mieć, skoro ktoś, na ich własne życzenie, łamie im nosy i przetrąca żuchwy. Miną dni i z poczwarek staną się motylami. Obudzą do lepszego, ich zdaniem, życia.