bezpieczeństwo

bezpieczeństwo

Rzeka zabrała im ziemię. Władza zabrała wyrwę. Będą tam wozić śmieci

Rzeką zarządza państwo. Ta zerwała most należący do gminy. Wyszła z koryta i wymyła do poziomu dna 35 arów Dawida i Agaty. - Kto nam odda ziemię? - spytali burmistrza. Następnego dnia na zgliszczach ich siedliska, które zbudowali i z którego żyli, wytyczono drogę dla ciężkiego sprzętu, żeby wywieźć tony śmieci z odciętej od świata ulicy.

Jaś urodził się w kontenerze dla powodzian z 1997 roku, który teraz utonął

Z parterowych okien lecą na ulicę szafy, stoły, biurka, zupełnie nowe kanapy, pełne jedzenia lodówki, komputery, ubrania, kwiaty w doniczkach, gruz, błoto. Ulice w Głuchołazach to teraz korytarze wydrążone w śmieciach. Siostry patrzą z zazdrością. Też chciałyby już sprzątać. Ale ich dom wciąż stoi w wielkiej kałuży po kolana, mieniącej się kolorami tęczy, cuchnącej olejem silnikowym, pełnej zabawek Jasia.

"Samej powodzi to ja się nie boję. Rachunku za wodę się boję"

Jak do Żagania przyszła powódź, to pani Teresa nalała całą wannę wody. - Powodzi to ja się nie boję. Rachunku za wodę się boję. Sama jestem, ciężko mi się żyje. W domu latarkami świecę, bo nie mam na światło. Biorę dużo leków - opowiada 78-letnia Teresa, którą ewakuowano do ośrodka sportowego Arena, gdzie trafili głównie seniorzy, którzy mieszkają samotnie.

Tam, gdzie była droga płynie rzeka. Tam, gdzie była rzeka są ruiny

Mosty zaczęły się walić w sobotę, około 16. Nie ma prądu, leki i żywność przylatują śmigłowcem. Dom pana Józefa jest teraz nad rzeką, która kiedyś była drogą. Tam, gdzie była rzeka, są resztki domu, z którego zdążyli uciec sąsiedzi pana Józefa. Dotarliśmy do Gierałtowa, do odciętej od świata wioski ledwie kilkaset metrów od granicy z Czechami. Niemal całe popołudnie lało.