Socjolog, profesor Andrzej Rychard zwracał w "Kropce nad i" uwagę na "dwa czynniki", które jego zdaniem "mogą zwiększyć szansę powodzenia" wspólnej listy opozycji w wyborach. Politolog, profesor Antoni Dudek wskazywał zaś, że chęć lidera PO Donalda Tuska, by stworzyć taką listę, "wynika z faktu, że to Koalicja Obywatelska jest dzisiaj najsilniejszą formacją na opozycji". - On byłby najważniejszy przy tym stoliku, gdzie te cztery formacje by układały listy - dodał.
Politolog, profesor Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz profesor Andrzej Rychard, socjolog i dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, mówili w "Kropce nad i" w TVN24 o tym, czy opozycja może utworzyć wspólną listę na najbliższe wybory parlamentarne i jaki byłby tego skutek.
Profesor Rychard o dwóch czynnikach i wspólnej liście
- Ja bym chciał zwrócić uwagę na dwa czynniki, które w moim przekonaniu mogą zwiększyć szansę powodzenia listy, gdyby to była jedna lista. Abstrahując od tego, czy to jest prawdopodobne, czy nie, bo nie jestem przekonany, że to jest wysoce prawdopodobne - mówił Rychard.
Według niego "pierwszym czynnikiem, który by zwiększał szanse powodzenia takiej listy, gdyby ona zaistniała jednak, to jest to, że dostaje się pewnego rodzaju premię emocjonalną za to, że politycy są razem". - Te emocje w polityce grają bardzo dużą rolę - wskazywał.
- Drugi czynnik jest taki, że tę premię dostaje się jednak tylko wtedy, kiedy jest pewnego rodzaju entuzjazm, jakaś taka większa zgoda na to, żeby iść razem. Kiedy to jest wymuszone, kiedy to jest takie wydziergane, to wtedy ta premia za jedność jest troszkę mniejsza - kontynuował.
Profesor Dudek o chęci Tuska stworzenia jednej listy
Zdaniem Dudka "ta chęć Donalda Tuska stworzenia jednej listy wynika z faktu, że to Koalicja Obywatelska jest dzisiaj najsilniejszą formacją na opozycji". - To jest ten powód, że on byłby najważniejszy przy tym stoliku, gdzie te cztery formacje by układały listy. To jest moim zdaniem decydujące - ocenił.
Przyznał, że zgadza się z profesorem Rychardem, że "premia emocjonalna jest czymś ważnym", ale wskazywał również na kwestię tego, "jak silna jest emocja antypisowska wśród opozycyjnych wyborców".
Mówił o hipotetycznej sytuacji, w której opozycyjny wyborca - który ma wyraźnie poglądy lewicowe - "nagle musi głosować na listę, na której będzie też Władysław Kosiniak-Kamysz [szef ludowców - przyp. red.], który się bardzo wyraźnie przyznaje do swojego katolicyzmu". - I weźmy drugą sytuację, w której jest jedna lista, na której jest jednak pan Adrian Zandberg [jeden z liderów Lewicy - przyp. red.], więc jest lista lewicowa, i mamy drugą listę opozycyjną, bardziej centrową. Teraz jest szansa, że ten Kowalski jednak nie zostanie w domu, tylko pójdzie, zagłosuje - wyjaśniał.
Dudek: jest szansa, że na dwie listy padnie więcej głosów
Politolog wskazywał, że "nikt nie jest dzisiaj w stanie twardo udowodnić, że na pewno jedna lista będzie miała finalnie więcej mandatów niż dwie listy, które będą później ze sobą współpracować".
Dudek zarysował inne możliwe jego zdaniem scenariusze wydarzeń. - Mamy dwie listy opozycyjne, jedną tworzy - i to będzie w miarę proste - ruch Hołowni i PSL i tam premierem jest (Szymon) Hołownia, a drugą listę, i to będzie dużo trudniejsze, tworzy Platforma Obywatelska i Lewica, tu premierem byłby Tusk. Teraz wyborca opozycyjny, który chciałby Tuska, głosuje sobie na listę platformowo-lewicową, który chce Hołownię, głosuje na listę Polska 2050 połączoną z PSL - mówił.
Gość TVN24 zaznaczył, że premierem zostanie ten, którego lista dostanie więcej głosów. - Ale łącznie na te dwie listy jest szansa, że padnie więcej głosów niż na jedną wspólną - ocenił.
Prof. Rychard: to jest główny problem w tworzeniu tej jednej listy
Innego zdania był Rychard, według którego jedna lista daje większe szanse na zwycięstwo. Socjolog przyznał przy tym, że "nie bardzo wierzy w to, że politycy partii opozycyjnych będą skłonni wyjść poza swoje ambicje partyjne". - To jest główny problem w tworzeniu tej jednej listy - dodał.
- Jest to większy problem w przypadku innych partii opozycyjnych niż akurat Platforma (Obywatelska - red.) - mówił dalej. Wyjaśniał, że Donald Tusk "tak strasznie nie zyskuje na jednej liście poza tym, że zwiększa szanse na objęcie władzy przez opozycję".- Natomiast sam, jako partia, będzie miał się dobrze też wtedy, kiedy nie będzie tej jednej listy. Natomiast tamci być może uważają, że w sytuacji, kiedy będzie jedna lista, to więcej tracą (...) jako partie - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24