Kilkudniowe opady śniegu sparaliżowały zachodnie regiony Gruzji. Niektóre miejscowości są odcięte od świata i nie mają dostępu do wody, gazu i prądu. Pojawiają się także informacje o ofiarach śmiertelnych. W akcję ratunkową zostało zaangażowane wojsko.
Ekstremalne opady śniegu utrzymują się w zachodniej Gruzji od czwartku, 20 lutego. Według lokalnych mediów najtrudniejsza sytuacja wystąpiła w regionie Guria, gdzie wiele wiosek nie ma dostępu do wody, gazu i energii elektrycznej. W mieście Lanczchuti zniszczonych zostało 40 domów. Wysokość pokrywy śnieżnej przekracza tam dwa metry. Zamknięto także lotnisko w Batumi, gdzie z powodu śniegu zawalił się dach przed głównym wejściem. Wiele dróg jest nieprzejezdnych.
Z powodu ekstremalnej pogody zginęły co najmniej dwie osoby. W Gurii mężczyzna w średnim wieku zginął, gdy pomagał sąsiadowi odśnieżać dach - podał serwis Echo Kawkaza (gruzińska filia Radia Swoboda). Zamarznięte zwłoki drugiej ofiary znaleziono we wtorek w Adżarii - poinformowała agencja Apsny.
Rząd wysyła na pomoc wojsko
Choć rządowe agencje wydały ostrzeżenia w piątek, wielu mieszkańców skarży się na brak reakcji ze strony władz. Początkowo pomoc nieśli wolontariusze. Dopiero we wtorek gruziński rząd wydał dekret o wysłaniu wojsk w rejony najbardziej dotknięte kataklizmem. Lokalne władze zapewniają, że robią co w ich mocy, by przywrócić prąd i inne media do miast i wsi.
Według prognoz opady śniegu w zachodniej Gruzji ustaną dopiero pod koniec czwartku.
Źródło: PAP, Civil.ge
Źródło zdjęcia głównego: Robert Marcinowicz / Sieć Obserwatorów Burz