W Polsce ryzyko zachorowania, a nawet śmierci dziecka jest większe niż w innych krajach Unii Europejskiej. To efekt złej opieki medycznej: braku szczepień ochronnych, kolejek do specjalistów - donosi "Dziennik".
Na każde 100 tys. dzieci w Polsce z różnych przyczyn umiera aż 75 - alarmuje Polskie Towarzystwo Pediatryczne. To o jedną czwartą więcej, niż wynosi unijna średnia. Co więcej, co czwarte polskie dziecko do 14. roku życia cierpi na przewlekłą chorobę - np. alergię, astmę albo schorzenie oczu. Co dziesiąte - korzysta z aparatu słuchowego, okularów albo chodzi o kuli.
Kolejki do specjalistów i brak szczepień
Co jest przyczyną tak złego stanu zdrowia najmłodszych? Po pierwsze - utrudniony dostęp do lekarzy pediatrów. - W czasie reformy służby zdrowia zlikwidowano wojewódzkie poradnie matki i dziecka, a także opiekę medyczną w szkołach, powierzając dzieci lekarzom rodzinnym - wyjaśnia z rozmowie z "Dziennikiem" prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, prof. Alicja Chybicka. Brakuje też regularnych badań kontrolnych dzieci.
To jeszcze nie koniec, bo nawet jeśli lekarz rodzinny wykryje u dziecka chorobę i skieruje je do specjalisty, to tam na wizytę trzeba będzie czekać miesiącami. Wielu zdesperowanych rodziców w takiej sytuacji decyduje się skorzystać z usług prywatnej kliniki.
W Polsce nie ma również zadowalającego programu szczepień ochronnych. - Stosowane przez NFZ szczepionki są starej generacji i mniej bezpieczne niż w innych krajach Europy - mówi "Dziennikowi" prof. Teresa Jackowska, pediatra z warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Państwo nie refunduje też szczepienia dziewczynek przeciwko rakowi szyjki macicy, wirusowemu zapaleniu wątroby ani błonicy - co jest normą w wielu krajach Europy.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24