Prezydent Andrzej Duda zawetował w piątek ustawę likwidującą powołaną za rządów PiS komisję do badania wpływów rosyjskich w latach 2007–2022.
Pismo informujące marszałka Szymona Hołownię o odmowie podpisania ustawy likwidującej komisję nazywaną "lex Tusk" zostało wysłane przez Kancelarię Prezydenta w środę, 14 sierpnia. Dwa dni później, w piątek, pismo dotarło do marszałka. W załączonym uzasadnieniu prezydent Andrzej Duda na 12 stronach wskazuje, dlaczego nie mógł - jego zdaniem - podpisać przedstawionej mu ustawy.
Prezydent Duda wskazuje, że "obecnie wszystkie siły polityczne zgadzają się, że wpływy rosyjskie i białoruskie istnieją w Polsce". Głowa państwa wskazuje, że dla bezpieczeństwa Polski należy zbadać ich skalę. Powinno to być - jak czytamy w uzasadnieniu - przedmiotem "otwartej, transparentnej i rzetelnej debaty, umożliwiającej w niej udział przedstawicieli każdej ze stron sceny politycznej".
Prezydent Andrzej Duda ocenił, że dotychczasowe rekomendacje komisji uważa za "zasadne" i - jak zaznacza - "powinny być podjęte jak najszybsze działania mające na celu wprowadzenie ich w życie". Zdaniem głowy państwa, trzeba wyjaśnić "przypadki funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007-2022 pod wpływem rosyjskim działali na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej".
Głowa państwa zaznacza, że opinia publiczna powinna sama móc ocenić, którzy działacze publiczni i w jaki sposób "realizowali, i jak rozumieli interesy Rzeczypospolitej".
Różnica mocy prawnej
Prezydent Andrzej Duda w uzasadnieniu zaznacza, że - w jego ocenie - powołana w maju tego roku przez rząd nowa komisja ds. badania rosyjskich wpływów i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2004-2024 nie zastępuje komisji, którą teraz chciano zlikwidować. Dlaczego?
Głowa państwa argumentuje, że nową komisję powołano na podstawie "aktu normatywnego o charakterze wewnętrznym", a starą - na podstawie ustawy podpisanej przez prezydenta. Dlatego też "nowa komisja" - jak uzasadnia Andrzej Duda - nie może być tak skuteczna, jak ta powołana przez rząd PiS.
"Z uwagi na charakter zarządzenia jako aktu prwa wewnętrznego i jego niską rangę w systemie źródeł tego prawa, nie przewidują (powołane regulacje - red.) w zasadzie prowadzenia postępowania dowodowego, opartego na zasadzie prawdy obiektywnej" - ocenił prezydent.
"Lex Tusk"
Komisja została powołana w ubiegłym roku za rządów PiS. Ustawę w tej sprawie szybko nazwano potocznie "lex Tusk", ponieważ już w jej uzasadnieniu pisano, że "rząd Donalda Tuska w latach 2007-2014 (...) realizował politykę resetu w relacjach z Rosją", co mogło wskazywać, kim przede wszystkim miałaby zajmować się komisja.
Pod koniec listopada 2023 roku nowy parlament odwołał wszystkich jej członków.
W listopadzie, po wyborach i za obecnej kadencji Sejmu, a przed powołaniem rządu KO, komisja zaprezentowała "raport cząstkowy" i zarekomendowała, by Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi i Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie powierzać stanowisk publicznych związanych z bezpieczeństwem państwa, w związku z tym, że w latach 2010-2014 roku rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa uznawano za służbę partnerską.
Wstrzymana działalność
W dniu prezentacji raportu Sejm odwołał członków komisji, co wstrzymało jej działalność. W maju bieżącego roku zarządzeniem premiera Tuska powołano nową komisję do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich w latach 2004-2024. Na jej czele stanął szef SKW gen. Jarosław Stróżyk.
W czerwcu odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy Polski 2050 likwidującej komisję z czasów PiS. Posłowie PiS zapowiedzieli wtedy powołanie zespołu ds. badania wpływów rosyjskich. Uchwaloną przez Sejm ustawę zawetował dziś prezydent Andrzej Duda.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MICHAEL REYNOLDS/PAP