Jak płacić za prywatne przyjemności państwowymi pieniędzmi i nie być posądzonym o szastanie kartami kredytowymi? Ministrowie rządu Donalda Tuska znaleźli sposób - pisze "Newsweek". To przelewy.
Nowej modzie uległ niedawno szef resortu kultury Bogdan Zdrojewski. Dwa tygodnie temu minister zaprosił na kolację posłów Platformy Obywatelskiej zasiadających w sejmowej komisji kultury. Spotkanie odbyło się w Prowansji, jednej z droższych warszawskich restauracji. Gdy przyszło do płacenia, Bogdan Zdrojewski, zamiast wyciągnąć z kieszeni własne pieniądze, sięgnął do portfela podatnika. I poprosił kelnera o przesłanie rachunku na ponad 1300 złotych do Ministerstwa Kultury.
"Bo minister był roztargniony"
- Przelew miał nastąpić dopiero wtedy, gdy resort otrzyma i zaksięguje fakturę - wyjaśnia nasz informator. W dokumentacji nie było wzmianki o kosztach alkoholu i innych napitków. Za zamawiane napoje każdy z biesiadników przezornie zapłacił na miejscu. Gdy zapytaliśmy w ministerstwie, dlaczego Bogdan Zdrojewski zorganizował partyjną nasiadówkę za publiczne pieniądze, usłyszeliśmy, że przez... roztargnienie. - Pan minister pomylił się i zapomniał zapłacić, ale oczywiście ureguluje ten rachunek ze swoich prywatnych funduszy - zapewnia Iwona Radziszewska, rzeczniczka resortu.
A dlaczego spotkanie ministra z posłami z komisji kultury odbywało się na mieście? - W Sejmie było wtedy zamieszanie, nie można było znaleźć odpowiedniej sali, dlatego uznano, że najlepszym miejscem do spokojnej rozmowy będzie restauracja w centrum Warszawy - tłumaczy Radziszewska. Jako była dziennikarka powinna jednak wiedzieć, że wieczorami Sejm świeci pustkami, nawet w dni posiedzeń. Tajemnicą poliszynela jest, że podobne spotkania szefów resortów z posłami PO odbywają się regularnie. I to na koszt podatnika.
Sikorski też się bawi za publiczne pieniądze
Jak ujawnił w ubiegłym tygodniu "Fakt", pokusie sięgnięcia do ministerialnej kasy nie oparł się Radosław Sikorski, który do luksusowej warszawskiej restauracji Dom Polski zaprosił żonę i przyjaciół. Rachunek w wysokości 650 złotych został wysłany do MSZ. Po publikacji "Faktu" minister zapowiedział: - Zapewne dla świętego spokoju będę chciał uregulować to osobiście.
- Te przykłady budzą niesmak. Posłowie i politycy na tak wysokich stanowiskach powinni świecić przykładem. Ich zachowanie świadczy jednak o głębokim niedorozwoju etycznym - uważa prof. Zbigniew Nęcki, psycholog, dyrektor Instytutu Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. - Obawiam się, że to, co ujawniają dziennikarze, to tylko wierzchołek góry lodowej - dodaje profesor.
Źródło: newsweek.com
Źródło zdjęcia głównego: TVN24