Kiedy jedno mówiło, drugie kręciło głową. Jedno zapewniało, drugie zaprzeczało. Tak wyglądała rozmowa Sebastiana Karpiniuka (PO) i Marzeny Wróbel (PiS) w programie "24 godziny". Było zatem dokładnie tak, jak na posiedzeniu komisji ds. nacisków. Zdziwiłby się jednak ten, kto uważa, że jej członkom kłótnie nic nie dają. Posłowi PO przesłuchanie Konrada Kornatowskiego dało np. pewność, że nie było żadnej afery gruntowej.
Z czego biorą się awantury posłów na posiedzeniach komisji, które najczęściej kończą się odbieraniem głosu posłom PiS przez Sebastiana Karpiniuka, a z ich strony kolejnym wnioskiem o odwołanie przewodniczącego? Poseł PO tłumaczył w "24 godzinach", że z ważkości spraw rozpatrywanych przez członków komisji. Zdaniem Karpiniuka w grę "nieraz wchodzą kwestie zdrowia lub życia ludzkiego".
- (W sprawie "afery gruntowej") Mieliśmy do czynienia z ukamienowaniem kilku postaci znanych powszechnie - byłego prezesa PZU Jaromira Netzla, b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka i b. szefa policji Konrada Konratowskiego - przekonywał poseł Platformy.
Jakie kamienowanie?
Tu trafił na silny opór koleżanki z PiS. - Jeżeli pan mówi o kamienowaniu, to ja chcę zwrócić uwagę na to, że w mojej ocenie najbardziej atakowani są prokuratorzy. Ten kierunek działania komisji wydaje mi się szczególnie oburzający - zaznaczała Wróbel.
Moją dzisiejszą konstatacją jest to, że żadnej afery gruntowej nie było. Była zwykła historia łapówkarska jakich setki w Polsce. nie było żadnego uwikłania politycznego a kiedy nie udało się tego udowodnić nikomu, to wymyślono przeciek. Sebastian Karpiniuk, PO
Miała swoją teorię dlaczego prace komisji wyglądają tak jak wyglądają. Odpowiedź? - Od dłuższego czasu mamy do czynienia ze spektaklem medialnym, którzy reżyserują posłowie PO. My staramy się bronić i przy okazji do czegoś dochodzić - przekonywała.
- Chcę zapewnić, że raport z komisji śledczej oprócz tumanu kurzu będzie zawierał konkretne wnioski. (...) Koniec wakacji będzie zakończeniem przynajmniej tego wątku związanego z przeciekiem (ws. afery gruntowej - red.) - ripostował Karpiniuk.
Posłanka PiS nie odpuszczała:- Ja wróżę, że do zakończenia prac komisji dojdzie tuż przed wyborami, a pan poseł wcześniej będzie wielokrotnie zapowiadał cząstkowe raporty - przewidywała Wróbel.
Kto widział aferę?
Rzeczywiście - trudno oczekiwać, by komisja szybko doszła do wspólnych wniosków, skoro po prawie półtora roku od jej powołania jej członkowie nie potrafią zgodzić się nawet w kwestii, czy "afera gruntowa" była, czy też nie. - Moją dzisiejszą konstatacją jest to, że żadnej afery gruntowej nie było. Była zwykła historia łapówkarska jakich setki w Polsce. nie było żadnego uwikłania politycznego a kiedy nie udało się tego udowodnić nikomu, to wymyślono przeciek - przekonywał przewodniczący komisji.
- To tylko pan Karpiniuk uważa, że nie było żadnej afery. Przesłuchanie Konrada Kornatowskiego nic nie wniosło - ripostowała błyskawicznie Wróbel. Pozytywnym nastrojem natchnąć mógł tylko finał rozmowy Karpniuk-Wróbel. Poseł PO przyznał, że po dwóch miesiącach od wyjścia z komisji Jacka Kurskiego (Wróbel pojawiła się w jego miejsce) zatęsknił za nim, a posłanka PiS w ramach rewanżu życzyła Karpiniukowi "żeby robił karierę w swojej partii i był tak rozpoznawalny jak Janusz Palikot i Stefan Niesiołowski".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24