Najgorsze, co mogliby zrobić teraz europejscy i światowi przywódcy, to czekać na rozwój wypadków na Krymie - taką tezę stawiają zgodnie Paweł Kowal, Dariusz Rosati i Marek Siwiec, którzy w "Faktach po Faktach" komentowali ostatnie wydarzenia na Ukrainie. W ich opinii świat ma narzędzia - choćby gospodarcze - żeby przeciwstawić się Rosji. - To, co dzisiaj robi Putin, to katastrofa. On już przegrał i teraz walczy nie o Krym, czy Charków, ale o siebie - przekonywał Siwiec.
Goście "Faktów po Faktach" rozmawiali o ostatnich wydarzeniach na Ukrainie i w Rosji, której parlament zgodził się w sobotę na wysłanie wojsk na Ukrainę. Dariusz Rosati zauważył, że żadna ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła i że nadal jest to swojego rodzaju próba sił i test Władimira Putina dla reakcji krajów zachodnich. - Ale wszystkie opcje są nadal otwarte. Nic nie jest jeszcze przesądzone - zauważył po chwili.
Według Marka Siwca decyzja prezydenta Rosji będzie uzależniona od kilku czynników - między innymi od dalszych reakcji promoskiewskich regionów na Ukrainie, ale także od zachowania ukraińskiej armii.
- Tak jak Berkut atakował Majdan, tak dzisiaj wielka Rosja próbuje atakować Ukrainę, która się organizuje. (...) Mamy do czynienia z najbardziej ohydnym stalinowskim myśleniem, bo to właśnie dzisiaj zaprezentował Władimir Putin - mówił ostro europoseł.
"Dla Putina wojna to stały element umacniania pozycji"
Paweł Kowal zauważył, że dla prezydenta Rosjii "wojna jest stałym elementem umacniania swojej pozycji w kraju", a decyzja Rady Federacji - niezależnie od dalszego rozwoju wypadków - była pogwałceniem międzynarodowych norm i umów, których Rosja jest sygnatariuszem.
W jego ocenie strona ukraińska powinna prowadzić aktywne działania dyplomatyczne i w tym należy jej się silne wsparcie ze strony krajów Unii. Decyzje podjęte przez władze rosyjskie wymagają według niego "adekwatnej reakcji" europejskich i światowych przywódców. - Najgorsze jest czekanie. Trzeba się przemóc i podjąć jakieś decyzje już w niedzielę. (...) Trzeba reagować teraz. Ponieważ nawet odwlekanie spotkań jest traktowane przez Rosję jako słabość - powtarzał Kowal.
Pogląd ten podzielił Rosati. - Szybkość ma tu ogromne znaczenie - podkreślał. Jego zdaniem, jeśli szybka reakcja Unii nie nastąpi, będzie to oznaczało, że UE nie była przygotowana na taki scenariusz. - Nie można przyjąć tego, że Europa jest na weekendzie - powtarzał.
Rosati zgodził się też z tezą, że władze ukraińskie powinny działać teraz aktywnie. - Muszą unikać tego, by dać się wciągnąć w prowokacje. Natomiast jeśli chodzi o działania wewnętrzne trzeba postawić wszystkie siły w stan gotowości, (...) sprawić wrażenie, że ten rząd kontroluje sytuację i podległe mu służby - tłumaczył.
Putin już przegrał? "To, co robi, to katastrofa"
W opinii Siwca bez względu na dalszy rozwój wypadków sobotnie decyzje rosyjskiego parlamentu i wcześniej prośba Putina o zgodę na działanie wojskowe były wielkim błędem. - Rosjanie przyjęli bardzo niebezpieczny kurs: albo przegrywamy wszystko, albo wygrywamy wszystko - zauważył.
Według niego Władimir Putin obiecał swoim rodakom realizację mitu wielkiej, zjednoczonej, Rosji, a to, co wydarzyło się na Ukrainie, jest jego wielką porażką. - Ten plan legł dzisiaj w gruzach - ocenił. I dodał: - Ta "zero-jedynkowa" gra jest dla niego o tyle niebezpieczna, że jeśli przegra, to będzie za to płacił ogromną cenę - zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie. Ważne, żeby zapłacił zewnętrznie.
W jakiejś mierze rosyjski prezydent już przegrał bo - jak zwracał uwagę europoseł - najpierw postawił na Janukowycza, a teraz na wojsko. - Ukraina uniknęła rozpadu. To jest szalenie ważne, że w tej pierwszej fazie to się nie wydarzyło. Dopiero po tym, gdy Rosjanie zobaczyli, że ten kraj sam się nie rozpadł, przystąpili do działania po swojemu. (...) To, co dzisiaj robi Putin, jest katastrofą - podsumowywał Siwiec.
Podobnie sytuację widzi Dariusz Rosati, dla którego dodatkową "kompromitacją" rosyjskiego prezydenta jest udzielanie schronienia osobom ściganym za zbrodnie na własnym narodzie.
Rosja sama sobie nie poradzi. Świat ma narzędzia
- To nie jest tak, że Rosja może żyć dzisiaj w izolacji. (...) Ja myślę, że Putin o tym jednak wie, tylko liczy na to, że Zachód się nie zdecyduje. (...) Przypomina mi to wszystkie najgorsze czasy z mojego dzieciństwa - przyznawał poseł. - On walczy dzisiaj o siebie, a nie o Krym i nie o Charków. (...) Zagrywka z Krymem była przygotowywana od dawna - wchodził mu w słowo Siwiec.
Według Rosatiego Władimir Putin rzeczywiście nie zdaje sobie chyba jednak sprawy z tego, że "igra z ogniem", bo w przypadku zdecydowanej reakcji światowych przywódców - na przykład gdyby USA zdecydowały o zniesieniu zakazu eksportu gazu łupkowego przez co ceny surowca mogłyby spaść o 20-30 proc. - Rosja znalazłaby się w bardzo trudnej gospodarczo sytuacji.
- Mieszkańcy Krymu dają się niestety uwieść temu strachowi, choćby temu, który dzisiaj był pisany przez Radę Federacji. Nie zdają sobie sprawy, że zapłacą za to straszną cenę - podsumowywał Siwiec.
Autor: ŁOs/tr / Źródło: TVN 24