Podobno w Polsce nie mamy prawdziwych mężów stanu. Ale za to mamy żonę. I to na najwyższym szczeblu.
Czy ktokolwiek wyobraża sobie dziś taką scenę: prezydenci Kaczyński i Putin witają się serdecznie, padają sobie w ramiona i prawią komplementy? Chyba we śnie i to po ciężkim spożyciu. A żony panów prezydentów właśnie tak się dziś zachowywały w Petersburgu, podczas otwarcia Domu Polonii. I to bez spożycia.
Idę o zakład, że panią Marię Kaczyńską większość Polaków kojarzy ze zdjęć, na których podąża z plastikową reklamówką do polskiego Air Force One albo trzymając ogromny plastikowy model i naszym F16 "nadaje imię Jastrząb!". Chyba czas zmienić skojarzenia.
Tam, gdzie napuszone miny i ostre słowa niczego już nie zdziałają, świetnie sprawdza się ciepło i otwartość. I niezależne poglądy. Pomarzmy jeszcze przez chwilę. Czy ktoś wyobraża sobie spotkanie w Pałacu Prezydenckim ludzi reprezentujących wszystkie opcje polityczne i szczerą rozmowę o problemach Polski? Nie? No to pragnę przypomnieć, że w marcu takie spotkanie było. Tyle, że zebrani ludzie byli w spódnicach. Podobnie jak gospodyni, Maria Kaczyńska. Szkoda, że potem wtrącili się panowie w spodniach lub długich szatach, grzmiący o szambie i perfumerii.
Stara ludowa mądrość przypomina, że gdzie diabeł nie może, tam... (dalej z szacunku nie cytuję). Ale w polityce nikt przecież ani o ludzie ani o starych mądrościach na codzień nie pamięta.
Panie Mazur, jak pan taki mądry, to niech Pan odda pisanie bloga żonie! (In spe).