Robert G., ps. Galon, który w środę miał zaatakować dziennikarki "Gazety Wyborczej" podczas protestu we Wrocławiu, jest znany jako groźny kibol Śląska Wrocław z bogatą przeszłością kryminalną. Pseudokibice tego klubu, wspieranego z miejskich pieniędzy, słyną w środowisku kibicowskim z radykalnych nacjonalistycznych poglądów.
Środa wieczorem, okolice skrzyżowania wrocławskich ulic Kazimierza Wielkiego i Krupniczej. Dziennikarki lokalnej redakcji “Gazety Wyborczej” Joanna Urbańska-Jaworska i Magdalena Kozioł nagrywają grupę ubranych na czarno, agresywnych kiboli, którzy przyglądają się protestującym kobietom. Nagle doskakuje do nich mężczyzna z zamaskowaną twarzą, w czarnej bluzie z napisem "Ave Silesia" i popycha jedną z dziennikarek, drugą uderza w brzuch i powala na ziemię. Kobieta o mało co, a uderzyłaby głową w krawężnik. W czwartek napastnik był już w rękach policji. Okazał się nim 32-letni Robert G., ps. Galon. W piątek ma trafić przed oblicze prokuratora, który zdecyduje, co dalej z mężczyzną. Co ciekawe, według informacji tvn24.pl, kibola Śląska wydali policjantom jego koledzy, którzy uznali, że incydent z protestu może zaszkodzić ich wizerunkowi.
I chociaż z "Galonem" w czwartek stowarzyszenie kibiców Śląska Wrocław nie chciało już mieć nic wspólnego, to trudno znaleźć człowieka bardziej powiązanego z klubem ze stolicy Dolnego Śląska.
Stek bzdur od stowarzyszenia
“Stowarzyszenie Kibiców 'Wielki Śląsk' informuje, że żaden prawdziwy kibic Śląska Wrocław nie jest damskim bokserem i nie bije bez powodu osób w pokojowy sposób manifestujących swoje opinie. (...) Stanowczo odcinamy się od działań przeciwko kobietom i oczekujemy, że osoby, które dopuszczają się takich rzeczy, nie będą wiązane przez nikogo ze środowiskiem kibicowskim i klubem” - napisali w wydanym w czwartek oświadczeniu przedstawiciele oficjalnego stowarzyszenia kibicowskiego wrocławskiego klubu.
- Kompletny stek bzdur i szczyt hipokryzji - skomentował w rozmowie z tvn24.pl kibic Śląska, były członek stowarzyszenia "Wielki Śląsk" i kolega Roberta G. I dodaje, że bluza, którą miał na sobie "Galon", z nazwą grupy "Ave Silesia", została zrobiona na zamówienie kiboli Śląska i dostało ją jedynie kilkudziesięciu najbardziej zaufanych członków bojówki. W oparciu o rozmowy z kolegami "Galona" opisujemy przeszłość kibola zatrzymanego za napad na dziennikarki.
Wzięli "raki" i "skorpiony" i ostrzelali "Galona"
Po raz pierwszy kibole Śląska i CSKA Moskwa mieli zmierzyć się w ustawce w lutym 2009 r. pod Suwałkami. Ich plany pokrzyżowała policja. Ale parę miesięcy później policjanci zostali wyprowadzeni w pole i na wrocławskich Maślicach obie ekipy starły się w bójce na gołe pięści po 33 osoby. - Ruscy nas zmasakrowali. Po 90 sekundach tylko trzech od nas stało na nogach - wspomina kibol Śląska tamten pojedynek. "Galon" wtedy jako jeden z pierwszych padł na ziemię. Ale starcie z Rosjanami do dziś kibole Śląska wspominają jako jedno z najważniejszych w swojej historii.
Kolejna historia z udziałem "Galona" to sierpień 2012 r. W biały dzień na ul. Świeradowskiej we Wrocławiu kibole Śląska, związani z grupą gangstera o pseudonimie "Adek", postanowili wyjaśnić sobie nieporozumienia z grupą starych gangsterów dowodzonych przez niejakiego "Suchego". - Grupa "Adka" ukradła zaliczkę, którą na swoje wesele miał wpłacić jeden z ludzi "Suchego". W odwecie bejsbolami połamany został Karol "Komandos" od "Adka". Jego ludzie postanowili rozliczyć się za to na dobre z tymi od "Suchego". W 50 osób, z kijami i maczetami zasadzili się na rywali na Gaju, na ul. Świeradowskiej. Wśród nich był "Galon". Ale ci od "Suchego" przyjechali w pięciu audi A8, wyciągnęli "raki" i "skorpiony" (pistolety maszynowe - red.) i zaczęli do nich strzelać. Trafili jednego. W stopę - opowiada były wrocławski gangster.
Po strzelaninie z użyciem broni maszynowej za gangsterów na poważnie zabrała się policja. Kilkunastu z nich wkrótce wylądowało w aresztach, wśród nich "Galon". Jak ustalili potem śledczy, powodem wojny gangów była walka o wpływy między grupami. Ludzie "Adka" kontrolowali handel sterydami, obstawiali bramki w klubach, próbowali przejmować lokale "Suchego".
Kibole wspierani przez klub
W tamtym czasie "Galon" aktywnie działał w grupie kiboli Śląska Wrocław, którzy zarabiali między innymi właśnie staniem na bramkach we wrocławskich klubach, a przy okazji handlowali w nich narkotykami. - "Galon" najdłużej stał na bramce w jednym ze studenckich klubów - wspomina jego kolega.
Kolejnym źródłem zarobku Roberta G. i kolegów z bojówki był klub piłkarski. - To było jeszcze przed oddaniem nowego stadionu na Euro 2012. Graliśmy na starym stadionie przy ulicy Oporowskiej. I byliśmy dogadani po cichu z klubem, że pilnujemy porządku na naszej trybunie. Po cichu dostawaliśmy za to po 7 tysięcy od meczu - opowiada były członek stowarzyszenia kibiców Śląska Wrocław.
W ostatnim czasie kibole Śląska czerpali zyski m.in. z handlu nielegalnym tytoniem na targowisku przy wrocławskim Dworcu Świebodzkim. - Zarabiają tam po kilka tysięcy na dzień, do tego oczywiście handel narkotykami. Niedobrze mi się robi, że krzyczą o Polsce Walczącej i bronią kościołów, a potem wciskają prochy dzieciakom - opowiada jeden z byłych kolegów "Galona".
Kibole Śląska Wrocław od lat słyną w środowisku z radykalnie narodowych, żeby nie powiedzieć nacjonalistycznych poglądów. Przez lata ich liderem był zmarły w sierpniu tego roku Roman Zieliński, autor m.in. książki pt. "Jak pokochałem Adolfa Hitlera". Zieliński musiał się usunąć w cień po konflikcie z obecnym szefem stowarzyszenia "Wielki Śląsk" Przemysławem Piwowarskim.
W 2013 r. kibice Śląska do spółki z członkami radykalnego ugrupowania Narodowe Odrodzenie Polski zakłócili wrocławski wykład Zygmunta Baumana. Z kolei w ubiegłym roku kibice z grupy Ultra Silesia skompromitowali się w oczach całej kibicowskiej Polski antysemickim oświadczeniem, wydanym po odejściu piłkarza Marcina Robaka do Widzewa Łódź. "Nadajesz się na legendę, widzewa, Maccabi Haifa lub Hapoelu Tel-aviv, w Legnicy nią nigdy już nie będziesz. Pamiętaj Marcin Psikuta, nigdy Ci nie wybaczymy, że zabiliście Jezusa, jak i tego co zrobiłeś dwa tysiące lat później odchodząc ze Śląska" - napisali w kuriozalnym wpisie na pożegnanie zawodnika, który strzelił dla ich klubu 37 bramek. Gdy zorientowali się, że post wywołał powszechne politowanie i zażenowanie, skasowali go.
Środową akcję z udziałem "Galona" kibole Śląska też chcieliby skasować ze swojej pamięci. - Poszliśmy bronić kościołów, a wyszliśmy na idiotów, którzy biją kobiety. A ludzie ze stowarzyszenia, zamiast przeprosić, wydają absurdalne oświadczenie i odcinają się od swojego dobrego kumpla. To nie jest nasz dobry moment - komentuje jeden z kibiców Śląska.
Śląsk Wrocław jest klubem, który kwotą kilkunastu milionów złotych co roku wspiera z budżetu miejskiego prezydent Wrocławia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Czmiel/Radio Gra Wrocław