Leo Beenhakker ma nadzieję na EURO2012 w Polsce. W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" stwierdza jednak, że ma jej coraz mniej.
Według niego Euro 2012 to jest kolejna sprawa, z której trzeba uczynić problem wagi narodowej. Krzyczeć o niej, szukać wspólnie rozwiązania. Nieważne: lewica, prawica, rząd, opozycja. W tej sprawie wszyscy jesteśmy Polakami - mówi Beenhakker.
Na uwagę gazety, że Polska nie ma za granicą dobrej prasy, a w związku z tym czy znajomi Beenhakkera nie dzwonią do niego, żeby zapytać: Leo, gdzie ty pracujesz?, selekcjoner odpowiada: - Nie, bo wszyscy rozumieją, że zmiany wymagają czasu. W Polsce powoli dochodzi do głosu nowe pokolenie, które myśli inaczej. Gdyby wszystko odmieniło się w dwa, trzy lata, zwariowalibyście. Rewolucja to nie jest żadne rozwiązanie. Ani w społeczeństwie, ani w futbolu.
Pytany, czy nadal aktualny jest jego plan pozostania w Polsce do 2012 roku, rozmówca "Rzeczpospolitej" odpowiada, że podzielił swoje zawodowe życie na rozdziały i najbliższy kończy się w listopadzie.
Wtedy okaże się, czy awansowaliśmy do mistrzostw Europy czy nie. Widzę, że ciągle idziemy do przodu i dopóki tak będzie, mogę pracować z reprezentacją - mówi Beenhakker.
Źródło: "Rzeczpospolita"