Krakowski sąd, przed którym toczy się proces oskarżonego o przygotowywanie zamachu terrorystycznego Brunona Kwietnia, wyjaśnia rozbieżności między tym, co oskarżony mówił w trakcie śledztwa i przed sądem. Nie wiadomo, ile czasu zajmie wyjaśnianie różnic.
Podczas rozprawy sąd zakończył odczytywanie wyjaśnień Kwietnia złożonych przez niego w prokuraturze. Nie wiadomo, ile czasu zajmie wyjaśnianie przez oskarżonego rozbieżności. Kolejną czynnością w procesie będą pytania prokuratora, obrońców i sądu do oskarżonego.
Obok Brunona Kwietnia, przed sądem za nielegalne posiadanie broni i handel nią odpowiada Maciej O., który będzie składał wyjaśnienia w drugiej kolejności.
Rozprawy codziennie do piątku
Kolejne rozprawy będą odbywać się codziennie do piątku. Sąd zmienił harmonogram rozpraw i ustalił, że będą się one odbywały codziennie aż do piątku, by skuteczniej uzyskać wyjaśnienia od oskarżonych. Nie wiadomo jednak, czy do piątku uda się zakończyć te czynności.
Na czas wyjaśnień oskarżonych sąd ze względu na interes państwa i konieczność ochrony tajemnicy państwowej wyłączył jawność rozprawy.
"Planował zamach od 2009 roku"
Brunon Kwiecień odpowiada przed sądem za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel bronią.
W akcie oskarżenia opisano, iż pierwsze plany zamachu na Sejm zrodziły się u Brunona Kwietnia w 2009 roku. Podczas prywatnych szkoleń, które organizował w Krakowie i Toruniu w 2011 r., plan nabierał kształtów, a Kwiecień poszukiwał realizatorów.
Funkcjonariusze ABW odbyli z nim wówczas rozmowę ostrzegawczą.
"Chciał stworzyć zakonspirowaną siatkę"
Mimo to Brunon Kwiecień nadal prowadził dla chętnych szkolenia na temat materiałów wybuchowych, podczas których narzekał na sposób sprawowania władzy w Polsce. Twierdził, że sytuację mogłoby zmienić na lepsze wysadzenie Sejmu i proponował pomoc przy organizacji takiego zamachu. Według ustaleń prokuratury chciał stworzyć zakonspirowaną siatkę młodych ludzi, na której czele stałby on sam, a pieniądze na działalność grupy zdobyć podczas napadu.
Zamach miał polegać na uderzenie w budynek Sejmu w czasie, gdy będą w nim najważniejsi politycy, opancerzonego pojazdu SKOT wypełnionego saletronem.
Dwóch studentów, mimo nachalności Kwietnia, nie dało się namówić na realizację jego planu. Inna osoba zawiadomiła ABW. Wkrótce potem na szkolenie zgłosiły się kolejne osoby - byli to funkcjonariusze ABW pod przykryciem.
Informacje dotyczące osoby, która złożyła zawiadomienie do ABW, oraz pięciu świadków incognito objęte są częścią niejawną aktu oskarżenia.
Nie przyznał się do posiadania broni
W śledztwie mężczyzna przyznał, że jest autorem i pomysłodawcą planu przeprowadzenia zamachu na Sejm.
Nie przyznał się jednak do organizowania grupy zbrojnej, ponieważ - jak mówił - grupę tę organizowała i zadania wyznaczała inna osoba.
Nie przyznał się do podżegania studentów, ani do posiadania broni i handlu nią.
Jako inspirującą go i kierującą przygotowaniami do zamachu wskazał osobę, która złożyła zawiadomienie o jego planach.
Zdaniem prokuratury większości z jego wyjaśnień przeczą zebrane dowody oraz świadkowie, twierdzący m.in., że nikt go nie zastraszał i nikt nim nie kierował. Było wręcz odwrotnie, sami czuli się zastraszani, bo oskarżony groził śmiercią, jeżeli komukolwiek powiedzą - mówili świadkowie. Ponadto prokuratura podnosi, że wyjaśnienia oskarżonego są pozbawione logiki i niewiarygodne.
Maciej O. w śledztwie nie przyznawał się do zarzutów i podkreślał, że posiadał egzemplarze kolekcjonerskie broni.
Nie wiadomo, jak długo potrwa składanie wyjaśnień przez oskarżonych.
Autor: just/ / Źródło: PAP/TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24